• Szkolny Turniej Tenisa Stołowego

          • Jeśli chcielibyście zdobywać zwycięskie laury w tym sporcie, musielibyście być zwinni, szybcy, zachowywać ciągłą jasność umysłu, przewidywać posunięcia przeciwnika, potrafić skutecznie zamarkować jakiś ruch, który współzawodnika wyprowadzi w pole, który zmusi go do błędu; poza tym to sztuka skupienia i cierpliwości (lata temu odbyła się rozgrywka, podczas której o jeden punkt zawodnicy walczyli dwie godziny i piętnaście minut, a piłka przeleciała nad siatką ponad 10 tysięcy razy!); niektórzy twierdzą, że to brzydsza siostra tenisa ziemnego, ale to zwykła złośliwość, która ma niewiele wspólnego z prawdą.

            Turnieje tenisa stołowego to w naszej szkole tradycja tak stara jak historie o sportowych sukcesach Andrzeja Grubby. Tegoroczny był nie mniej emocjonujący niż zeszłoroczne rozgrywki - był pot i pewnie mogłyby być i łzy, ale że wszystkie zawody odbywają się u nas w duchu fair play, to po odłożeniu rakietek i po umilknięciu dźwięków ostatnich kroków w zawodnikach zostaje jedynie radość i boskie zmęczenie. Emoje udzielają się głównie kibicom, którzy od lat mają swoich faworytów. Każdego roku zdarzają się na szczęście także tak zwane "czarne konie", które uatrakcyjnianją sport od zarania wieków. Zwycięzca jest jednak jak zawsze jeden - piękny duch sportu!

            W tym roku do rywalizacji stanęło mnóstwo zawodników, w tym także i nauczyciele. Niektóre mecze miały bardzo dramatyczny przebieg - od spokojnej przewagi do epickiej klęski, od widma porażki do wielkiego triumfu. Wszystkie jednak wymagały od zawodników skupienia, dyscypliny i finezji. To był naprawdę piękny turniej!

          • Programowanie inaczej - Bee-bot w akcji!

          • Gdy na matematyce pojawia się temat algorytmów, można oczywiście próbować wyjaśnić tę niełatwą kwestię przy tablicy. Można, ale po co, skoro da się też inaczej, przyjemniej? Bo gdy o podstawy programowania chodzi, do akcji wkracza nasza mała bohaterka, nazywana pieszczotliwie pszczółką, czyli Bee-boot! Choć jest mała, ma dosyć duże możliwości - potrafi na przykład odnaleźć się nawet w najbardziej skomplikowanym labiryncie.

            Jak bezpiecznie przeprowdzić pszczółkę przez te skomplikowane korytarze? Jak ma pokonać te klockowe meandry, by bez przeszkód dotrzeć do mety? Nie da się tego zrobić bez znajomości algorytmu, którym trzeba uraczyć naszego mądrego Bee-bota. Siódmoklasiści zbudowali dla pszczółki tak zaawansowane labirynty, że Tezeusz nie wyszedłby z nich nawet z pomocną nicią Ariadny. Mimo wszystko każdy z Bee-botów dotarł do wyznaczonego miejsca, a na koniec przyjaźnie, w ramach podzięki, zamrugał oczyma. Podstawy programowania za nami, czas na kolejne wyzwania!

          • Pamięć patrona - rocznica śmierci

          • Wybór patronów szkół czy przedszkoli nigdy nie jest przypadkowy. To bardzo często osoby bezpośrednio związane z miejscem, w którym instytucje się znajdują, lokalni bohaterowie/bohaterki, społecznicy/społeczniczki, działacze/działaczki, sportowcy, artyści/artystki; to ludzie, którzy pełnili dla danej społeczności ważną rolę, będący inspiracją i wzorem do działania. Nie inaczej jest w przypadku patrona naszej szkoły - doktora Franciszka Witaszka. To w końcu mieszkaniec Łazarza - razem z rodziną zajmował nieistniejący dzisiaj dom przy obecnej ulicy Dmowskiego, a ponadto człowiek, którego działania - jak pomoc najuboższym - godne są naśladowania.

            Niedawno, 8 stycznia, minęła 76 rocznica śmierci "drugiego Marcinkowskiego", którą społeczność szkolna symbolicznie uczciła - składając kwiaty i znicze pod pamiątkową tablicą wskazującą dawne miejsce zamieszkania Witaszka, jak i na jego grobie na Cmentarzu Bohaterów.

            Posiadanie patrona zobowiązuje - nie tylko w kwestii tego, by dbać o miejsca pamięci z nim związane. Posiadanie patrona oznacza przede wszystkim obowiązek zgłębiania jego biografii, tak by reprodukować te postawy, które uznajemy za szczególnie wartościowe. Dlatego właśnie postać Witaszka pojawia się chociażby podczas niektórych godzin wychowawczych, gdzie próbujemy przełożyć jego życiorys, czyny i wybory na czasy współczesne; gdy z historii dla dzieci już przecież anachronicznej staramy się wyciągnąć to, co i dla nich powinno być istotne - dlatego pochylamy się nad witaszkowym poczuciem misji, współczuciem dla cierpiących i potrzebujących, ofiarnością, gotowością do współdziałania. Z tego samego powodu podczas Dnia Patrona, który w naszej szkole przypada na kwiecień, a więc symbolicznie nawiązuje do czasu aresztowań "witaszkowców", staramy się pokazywać piękno ludzkiego istnienia, uczniowskie talenty i możliwości, staramy się dawać szansę na odkrycie własnego potencjału. Ten dzień to moment na radosną ekspresję, która leży przecież u podstaw wolności.

            Pielęgnujemy pamięć o patronie - przede wszystkim wcielając w życie wartości, które z nim dzielimy, i które także dla nas są rzeczą fundamentalną.

          • Chodźmy wszyscy do Po-dzielni!

          • Bo inaczej nastąpi kolejny wielki potop - tym razem plastiku, niepotrzebnych ubrań, starych gadżetów. Zaleją nas śmieci i nie będzie gdzie uciekać - no bo jak uciec od samego siebie? Czy można temu zapobiec? Oczywiście! Kto poznał tę wiedzę tajemną? Nasi siódmoklasiści! Samodzielnie zrobili włóczkę ze starych t-shirtów, by później wykorzystać ją do stworzenia ozdób - naszyjników, gumek do włósów, breloczków do kluczy. Piękny przykład upcyklingu, prawda? A to wszystko w niecałe półtorej godziny!

            Na warsztaty do łazarskiej Po-dzielni wybieraliśmy się mocno zaciekawieni - to w końcu całkiem młode miejsce, które na ekologicznej mapie Poznania pojawiło się stosunkowo niedawno, a mimo wszystko cieszy się już ogromną popularnością wśród wielu poznaniaków. Po-dzielnia promuje zasadę zero waste, pokazuje wartość upcyklingu i troski o to, by kolejne pokolenia nie stąpały po stercie śmieci, tylko tak jak my miały okazję cieszyć się widokiem łąki, lasu, mogły zobaczyć kwitnące kwiaty, a nie połacie plastiku, z którym świat już sobie nie radzi. Nasi siódmoklasiści wiedzą już, jak ograniczyć wytwarzanie odpadów i marnowanie jedzenia i wody, ale przede wszystkim zobaczyli, jak wielką rolę odgrywają w kontekście globalnym - jako jednostka, która faktycznie może coś zmienić.

            W czasie warsztatów dowiedzieliśmy się, jak ponownie wykorzystać rzeczy, które każdy z nas posiada (i często gromadzi!), ale także wypróbowaliśmy starą, prawie już zapomnianą sztukę rękodzieła (do zrobienia ozdób nie wykorzystywaliśmy nic poza własnymi dłońmi!). No i przede wszystkim nieźle się bawiliśmy! A na wszystko spoglądał z góry Jan Kochanowski z ważnym przesłaniem: "Służmy poczciwej sławie, a jako kto może, niech ku pożytku dobra spólnego pomoże".

          • Pizza team!

          • Od lat na świecie istnieją dwie grupy, które co prawda koegzystują pokojowo, ale istniejący między nimi podział jest tak wyraźny i znaczący, że aż trudno uwierzyć, że nie doszło między nimi do jakiejś bitwy, wielkiej konfrontacji. Absolutnie każdy z nas zna osobę należącą do którejś z tych grup, bo dumnie obnoszą się ze swoim wyborem - podział ludzi wynika tu z przynależności do #teamupizza i #teamuczekolada. Nie jest wykluczone, że ktoś deklarowałby akces do obu, w końcu dlaczego nie? Nasze łasuchy z Klubu 9 z pewnością uwielbiają i jedno, i drugie, ale tym razem zajęliśmy się przygotowaniem włoskiego cudu!

            Najpierw przygotowania - porządne mycie rąk, test białej rękawiczki na blatach. Później - inwentaryzacja składników. No i w końcu krojenie, siekanie, mycie, smażenie, kulanie ciasta - a ile przy tym było zabawy, ile śmiechu przy jednoczesnym maksymalnym skupieniu, by wszystko wyszło idealne, a pizzę można było ocenić na stopień "palce lizać"! Zaangażowani byli wszyscy - mali i więksi, chłopcy i dziewczyny. Niektórzy znaleźli niszę, jak obieranie pieczarek, inni z zapałem siekali składniki (proszę pani, a w kosteczkę czy paski, drobno czy grubo?). Choć później niecierpliwie dreptali wokół piekarnika, który złośliwie nie chciał ani o chwilę skrócić ich męki oczekiwania, dotrwali do momentu, gdy w klubie rozbrzmiał komunikat "pizza gotowa!" i można było oddać się tej błogiej czynności jedzenia przygotowanych własnoręcznie pyszności.

            Ta uczta nie byłaby możliwa bez inicjatorek i głównodowodzących - p. Jackowiak i p. Jabłońskiej, które zadbały dosłownie o wszystko i cierpliwie tłumaczyły kuchenne zawiłości najbardziej dociekliwym. Bardzo dziękujemy za zabawę, pyszne jedzenie, no i liczymy na więcej okazji do wspólnego gotowania!

          • Jestem pierwszakiem, ale ile już umiem!

          • Może i trzeciego września przekraczaliśmy próg szkoły z lekkim niepokojem, trzymając się kurczowo nóg rodziców. Może i początkowo nieśmiało przemierzaliśmy szkolne korytarze, robiąc slalom gigant wśród starszaków, którzy wydają nam się gigantami. Może i cała szkoła wydawała nam się wielkim, niezbadanym labiryntem. Może i tak, ale to już przeszłość, zobaczcie, jacy teraz jesteśmy odważni, jak brawurowo radzimy sobie na scenie, jak role warzyw zamieniliśmy w niemalże oskarowe! I co, zaskoczeni?

            To kolejna szkolna tradycja - przedstawienie teatralne najmłodszych. Na warsztat biorą kultowy, ale wcale niełatwy wiersz Brzechwy, gdzie przytaczane są targowe rozmowy pomiędzy panem koprem, kalarepką czy selerem. I tak jak uwielbiany przez dzieci poeta - bawią się na scenie słowem. I bardzo angażują się w swoje role, co znajduje swój wyraz chociażby w strojach, finezyjnych wariacjach na temat warzyw. Dla pierwszaków stanie na scenie w szkolnej auli, gdy zwrócone są na nich dziesiątki oczu dumnych rodziców i nauczycieli, było ogromnym wyzwaniem, ale z relacji naocznych świadków wynika, że poradzili sobie wyśmienicie. No po prostu palce lizać!

          • Ale Kino!

          • Czy możliwa jest przyjaźń człowieka z żyrafą? Czy da się gdziekolwiek schować słonia, którego poszukuje całe miasto? Jak wygląda codzienność w kraju od lat pogrążonym w wojnie? Odpowiedzi można szukać w książkach, internecie, encyklopediach... ale także w kinie! Postanowiliśmy rozwiązać te kilka palących kwestii i w tym celu wybraliśmy się na coroczny, wyczekiwany Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza.

            Siedząc w miękkich, wygodnych fotelach przenosiliśmy się w najróżniejsze zakątki świata - odwiedziliśmy irlandzkie zoo i razem z Tomem Hallem przeżywaliśmy trudne chwile - czy jest możliwe, by ocalić mieszkańców zoo w obliczu wojennej pożogi? Razem z czteroletnim Pattersonem przeżywaliśmy pierwsze chwile w przedszkolu, wypełnione nie zabawą, a tęsknotą za żyrafą Raffem, z którym chłopiec właściwie się wychowywał. Nasi kinomaniacy z zapartym tchem śledzili losy nastoletnich bohaterów zmagających się z różnymi przeciwnościami losu - wojną, szarą codziennością, fatalnymi zauroczeniami. Poznaliśmy dziesiątki historii, które wzruszały, bawiły, inspirowały - jeszcze długo po końcowych napisach rozmwaliśmy o obejrzanych filmach. Kino nazywane bywa często miejscem realizacji marzeń ludzkości - coś w tym chyba musi być, skoro potrafi aż tak dogłębnie poruszyć i wywołać aż tyle emocji.

      • Kontakty

        • Szkoła Podstawowa nr 9 im. dra Franciszka Witaszka w Poznaniu, ul. Łukaszewicza 9/13
        • 0 61 866-33-65 sekretariat - 512 085 001, pedagodzy - 780 714 932, kierownik gospodarcza - 533 431 515
        • ul. Łukaszewicza 9/13, 60 - 726 Poznań Poland
    • Galeria zdjęć

        brak danych