• Polskie tradycje - Barbórka

          • Co prawda w Wielkopolsce kopalni należałoby raczej ze świecą szukać (są trzy, a jedna sławna, tyle że wydobywa się w niej sól), ale w kraju, w którym węgiel określano niegdyś jako "czarne złoto" należałoby jednak wiedzieć, dlaczego 4. grudnia nadal jest ważnym dniem, a na południu kraju sporo ludzi w czarnym umundurowaniu i z galowym czako na głowie hucznie świętuje, głównie przy akompaniamencie orkiesty dętej.

            Dlatego właśnie nasi najmłodsi uczniowie tłumnie zgromadziwszy się w jednej z sal z uwagą wsłuchiwali się w opowieści o dzielnych ludziach, który każdego dnia odważnie zjeżdżali do rozgrzanego, dalej niezbadanego brzucha ziemi, żeby korzystać z obfitości jego wnętrzności. Poznali górnicze zwyczaje (jak ich tradycyjne pozdrowienie "Szczęść Boże"), mieli okazję przyjrzeć się częściom ich mundurów, no i przede wszystkim poznali trudy i znoje ich pracy. Barbórka była pretekstem do tego, by poznać jeden z zawodów, na którym budowana była przebrzmiała już potęga Śląska.

            Liczba pytań, które zadawali i skupienie, w jakich wysłuchiwali odpowiedzi ewidentnie wskazuje, że mimo powolnego odchodzenia w przeszłość, zawód górnika zawsze będzie wzbudzał szacunek i podziw.

          • Tydzień Walki z Depresją

          • O depresji - na szczęście - pisze i mówi się coraz częściej, przystępniej i głośniej. Także w szkołach. To, zupełnie bez cienia przesady, mały krok dla człowieka, ale wielki krok dla ludzkości - bo pozwala obłaskawić nieco tę poważną, coraz bardziej powszechną i podstępną chorobę, którą nie bez przyczyny nazywa się złodziejem dzieci; ten niby niepozorny krok pozwala zdjąć z depresji społeczne piętno, wyciągnąć ją z niebytu rozmów. U nas zadbały o to ósmoklasistki, od podstaw przygotowując (pod wspierającym okiem pani psycholog) zajęcia związane z depresją.

            Statystyki są nieubłagane i zatrważające - zaburzenia depresyjne mogą występować u prawie 20% nastolatków. Oznacza to, że być może co piąta osoba mijana przez nas na korytarzu może borykać się z problemami, który ją przytłaczają, przewyższają i bardzo często są źródłem myśli samobójczych. Oznacza to, że być może co piąta osoba nie akceptuje siebie.

            Coraz częstsza i poważniejsza obecność tego tematu w szkole może zmienić tę sytuację, może sprawić, że większa liczba osób odnajdzie odpowiednią pomoc - u szkolnego psychologa, nauczyciela, zaufanego dorosłego. Cieszymy się, że w naszej szkole młodzież sama wychodzi z tą inicjatywą - a my wsłuchujemy się w ich głos.

          • Matematyka w praktyce

          • Czy wiesz, jak porównać masę jaja strusia z masą jaja kury albo obliczyć, czy kantor "Pik" korzystnie wymienił Ci funty brytyjskie na dolary? Czy wiesz, jaką wartością kodowany jest jeden bit informacji? Bo nasi uczniowie musieli wiedzieć, gdy główkowali nad zadaniami w ramach II Międzyszkolnego Konkursu Matematycznego pod patronatem Rady Osiedla św. Łazarz. Uczestnicy tych zmagań podeszli do tematu z należytą powagą i namaszczeniem, w końcu królowej nauk należy okazać szacunek!

            Jak widać - taka postawa się opłaciła, bo panowie po niełatwych (i jak to z matematyką bywa - nierównych!) bojach szturmem zajęli drugie miejsce. Żeby wyłonić zwycięzców potrzebna była aż dogrywka, ale nasi siódmoklasiści nie dali za wygraną i podjęli i tę rękawicę. Teraz zupełnie niestraszne jest im obliczanie powierzchni balkonów czy tworzenie profesjonalnych zestawień kosztów wypożyczeń nart. Mamy pewność - ich nikt nie oszuka, bo matematykę mają oni w małych paluszkach!

          • Pełna miska dla schroniska!

          • Co prawda uświadczyć prawdziwej, srogiej zimy na naszej szerokości geograficznej graniczy ostatnio niemalże z cudem, jednak gdy nadchodzi listopad czy grudzień, w naszych głowach zawsze pojawia się troskliwa myśl - czy zwierzęta, które nie miały tyle szczęścia, żeby znaleźć ciepłe, dobre domy, mają wtedy właściwą opiekę? Na myśleniu jednak nie poprzestajemy - kolejny raz nasi niestrudzeni wolontariusze zorganizowali zbiórkę dla schroniska, żeby wątpliwości sprzed dwóch linijek nie musiały nas dręczyć całą zimę.

            A musicie wiedzieć, że nasz szkolny wolontariat działa bardzo prężnie - efekty zbiórki przeszły więc nasze najśmielsze oczekiwania. Słowem - daliście czadu! Zebraliśmy całe mnóstwo jedzenia dla psów i kotów, a poza tym również to, co bardzo ważne zimą - koce i ręczniki. Dzięki Waszym staranioim zwierzętom z poznańskiego schroniska z pewnością będzie łatwiej przetrwać mroźne noce czy deszczowe dni. 

            Wszystkim, którzy wzięli udział w zbiórce, bardzo serdecznie dziękujemy! Mamy nadzieję, że przy okazji kolejnej takiej inicjatywy będziecie z nami! :)

          • Historia wiecznie żywa

          • O tym, jak ważna jest historia, świadczy chociażby liczba przysłów i powiedzeń, których jest ona bohaterką. Najsłynniejsze z nich mówi, że historia jest nauczycielką życia. A że bywa surowa i wymagająca, wiedział już stary Cyceron, wiemy również i my. Uczniowie pewnie dodaliby, że chętnie by się życia z tej historii uczyli, ale ona taka niełatwa, pogmatwana... Kto to widział - zapamiętywać tyle dat, miejsc, bohaterów? Zrozumieć, kto komu i dlaczego wypowiedział wojnę? I dlaczego te punickie były aż trzy? I jak to się stało, że pod Termopilami trzystu śmiałków dzielnie walczyło przeciwko hordzie Persów? Kto w ogóle może to wszystko zapamiętać?!

            Co innego, jeśli coś można dotknąć i zobaczyć... O, wtedy już chętnych, by poznawać historię, robi się znacznie więcej! Właśnie dlatego żywe lekcje historii cieszą się taką popularnością. W jednej z takich lekcji mieli przyjemność uczestniczyć uczniowie naszych klas 7 i 8 - Jeżyckie Centrum Kultury, Koło Przewodników im. Marcelego Mottego oraz grupa rekonstrukcyjna OSP Kwiatowe przybliżyli nam niełatwe dzieje Powstania Wielkopolskiego. Zrobili to w tak porywający sposób, że idziemy o zakład, że nasi uczniowie doskonale znają jego okoliczności. Pasjonaci wojskowości opowiadali też o dawnym uzbrojeniu i umundurowaniu, co - jak widać - wywołało niemałe zainteresowanie! Czołem!

          • Urodziny Niepodległej

          • W okolicach 11 listopada - jednego z najważniejszych świąt w naszym kraju - zawsze toczą się niekończące się rozmowy na temat patriotyzmu. My doskonale wiemy, że przyszłością narodu są dzieci i że zdecydowanie lepiej jest działać, niż mówić. Dlatego w przeddzień 101. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości uczniowie klas I-VIII najpierw zebrali się na uroczystym apelu, by krótko uczcić ten ważny dzień.

            Okazało się, że przy pomocy poezji i muzyki można cudownie opowiedzieć o długiej i krętej drodze naszego kraju do odzyskania niepodległości; kolejny raz przekonaliśmy się także, że można to robić bez wezwań do trwania przy (romantycznym) wzorcu, bez patosu, bez uniesień i łopotu proporców, bez licytacji na zasługi, tylko najzwyczajniej jak można - z szacunkiem dla historii naszych przodków.

            Ale żeby i naszej pięknej tradycji stało się zadość, wspólnie odśpiewaliśmy kilka ważnych dla każdego Polaka utworów - "Mazurka Dąbrowskiego", "Rotę", "Legiony", "Pierwszą brygadę" i "Echo dawnej piosenki", bo muzyka bezsprzecznie i niezmiennie potrafi wzniecić i podtrzymać patriotyczne uczucia.

          • Nie widzę przeszkód!

          • Praktycznie od urodzenia nie widzi, a mimo tego nie rezygnuje z realizacji swoich marzeń i pasji - sportowych, dziennikarskich, całożyciowych. Tryska optymizmem, jest niewyczerpanym źródłem opowieści i anegdot, a przede wszystkim jest żywym dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Rozmowę z panem Adamem Jamrozem w brawurowy sposób przeprowadziła nasza ósmoklasistka, Zuzanna Zielińska.

            Pojawienie się pana Adama w szkole wzbudziło niemałe zainteresowanie - niestraszny był mu zatłoczony szkolny korytarz, który bywa często istnym torem przeszkód, zupełnie nie stresowała go obecność gromady ósmoklasistów. Z lekkością snuł swoje opowieści o tym, jak wyglądało jako dzieciństwo, jak radził sobie z ograniczeniami wynikającymi z braku wzroku i w końcu jak postanowił zupełnie nie widzieć w tym przeszkody w realizacji najwymyślniejszych czasem pomysłów i zamierzeń. Uczniowie słuchali tego z lekkim niedowiarzeniem, który najwyraźniej mieszał się z podziwem - oto siedzieli naprzeciwko kogoś, kto nic nie robił sobie z rzeczy kojarzącej się z życiowym dramatem, pozbawiającym radości życia i możliwości czerpania z niego pełnymi garściami.

            Pytali o różne rzeczy - o akceptacje, o chwile zwątpienia, o codzienne trudności. To z pewnością był niesamowity zastrzyk inspiracji, chociaż przez chwilę wszyscy poczuli, że możliwe jest faktycznie wszystko.

            A całą rozmowę, niczym profesjonalistka, która robi to całe życie, przeprowadziła Zuzanna - wróżymy jej świetlaną przyszłość!

          • Czas wyborów

          • Była kampania wyborcza z prawdziwego zdarzenia, musiał więc przyjść także czas wyborów. Podczas gdy cała Najjaśniejsza Rzeczpospolita przygotowywała się do niedzielnych wyborów parlamentarnych, u nas ważyły się losy kandydatów do Rady Samorządu Uczniowskiego. A rzecz wcale nie była łatwa - kto w czasie kampanii wydał nam się najlepszym kandydatem? Kto najlepiej będzie reprezentował nasze interesy? Wybrać dwie osoby spośród 54 kandydatów mogło być sporym wyzwaniem! Na szczęście frekwencję mieliśmy bardzo wysoką i udało się wybrać reprezentantów uczniów.

            Do wyborów przygotowani byliśmy perfekcyjnie - dwuosobowa, ale bardzo doświadczona komisja wyborcza wydawała karty do głosowania. Uczniowie wybierali swoich reprezentantów do RSU, ale także jego opiekuna - mogli więc oddać trzy głosy: dwa na wybranych uczniów oraz jeden na nauczyciela. Frekwencja bardzo nas zaskoczyła - ogromna grupa uczniów skorzystała ze swojego prawa wyborczego i 10-go października postanowiła przyjść do urny. A i tę mieliśmy z prawdziwego zdarzenia!

            Po zamknięciu lokalu wyborczego komisja wzięła się do liczenia głosów - wszystko przebiegało sprawnie i - co ważne! - z poszanowaniem litery prawa :) Wybranych gratulujemy uzyskanych głosów. Pamiętajcie - Wasi wyborcy bardzo na Was liczą!

          • Trening ciała i ducha

          • Nie od dziś wiadomo, że sport to nie tylko wysiłek fizyczny, ale także ćwiczenia samodyscypliny i wytrwałości. Judo idealnie wpisuje się w tę definicję. Uprawiał je sam Theodore Roosevelt, uznając ten sport za szczególnie rozwojowy. Uczniowie klas I-III mieli okazję przekonać się, jakie korzyści płyną z uprawiania tej starej, szlachetnej dyscypliny sportu. 

            Że w każdym sporcie są zasady, to jasne dla wszystkich - nawet dla tych, którzy otwarcie bojkotują jakąkolwiek aktywność fizyczną. Że trzeba ich przestrzegać, to też zrozumiałe. Ale judo to nie tylko sztuka walki, w której mamy ściśle określone reguły, to także konkretna, obowiązująca etykieta, a jej podstawą jest szacunek do przeciwnika. Przejawia się on już w detalach, na przykład w ukłonie przed i po walce. Jigorō Kanō, ojciec japońskiego wychowania fizycznego i twórca judo, widział w nim przede wszystkim trening moralny - wzmacnianie tego, co w człowieku dobre i odrzucenie złych nawyków.

            Uczniowie z zafascynowaniem obserwowali gibkość i sprawność trenerek. Sami mieli też okazje poznać podstawy judo i coś nam się wydaje, że niektórzy z nich nie poprzestaną na pierwszej lekcji i będą zgłębiać tajniki tej wspaniałej sztuki walki!

          • Kampania wyborcza - czas start!

          • Październik upłynął nam na obserwacji kampani wyborczej - tej, która prowadzona były w mediach i na ulicach naszych miast. Postanowiliśmy wpisać się nieco w ten wyborczy kalendarz i pierwszy raz wybory do Rady Samorządu Uczniowskiego zaplanowane zostały nie na czerwiec, tylko październik. Poprzedzić ją miała kampania z prawdziwego zdarzenia, ale chyba nikt nie spodziewał się tego, co się wydarzyło...

            Plakaty, hasła wyborcze, charakterystyczne emblematy; ciasto i naleśniki jako sposób przekonania do własnej kandydatury; lista postulatów - tych całkiem poważnych, no i tych, na które patrzeć należało z przymrużeniem oka; agitowanie, konkurowanie - to wszystko wydarzyło się w przeciągu półtora tygodnia, które zarządzeniem urządującej jeszcze Rady miało być przeznaczone na kampanię wyborczą. Chyba nikt nie spodziewał się działań na taką skalę i pewnie mało kto przewidywał, że będą to tak starannie zaplanowane i koordynowane wydarzenia. Uczniowie bardzo zaskoczyli nas swoją kreatywnością - ich kampanie były nie tylko wyborcze, ale wręcz wyborne!

            Rosną nam przyszli obywatele - oby w przyszłości równie chętnie angażowali się w takie działania!

          • Światowy Dzień Walki z Głodem

          • Od 40 lat (w tym roku minęła piękna, okrągła rocznica!) 16 października cały świat obchodzi World Food Day. W wielu miastach, szkołach i zakładach pracy ta data staje się okazją do organizowania wspaniałych wydarzeń o charakterze charytatywnym - na przykład zbiórek pożywienia dla potrzebujących. Nasza szkoła od lat taką organizuje. To ważne, bo zatrważający wydaje się fakt, że w XXI wieku, czasie szybkiego rozwoju i najnowszych technologii, nadal jedna na dziewięć osób na świecie kładzie się spać głodna.

            Dlatego właśnie szkolne koło PCK i nasi aktywnie działający wolontariusze nie próżnowali i przykładem lat ubiegłych prowadzili zbiorkę żywności trwałej. To budujące - wystawiane kosze systematycznie zapełniały się przynoszonym przez uczniów darami. To kolejna sytuacja, gdy widzimy, jak wspaniałe efekty można przynieść współpraca i małe z pozoru gesty.

            Jako specjaliści od (nomen omen) karmy zapewniamy - wszystko do nas wróci, proszę się nie martwić, dobro krąży i Was znajdzie!

          • Misja zamiast wakacji

          • Wakacje można spędzać na setki sposób - robiąc codziennie nowe rzeczy albo nie robiąc nic; wyjeżdżając w egzotyczne miejsca albo doceniać urok najbliższej okolicy; można poznawać nowych ludzi, zadbać o relacje, które już mamy lub zupełnie skupić się na sobie. Można też zrobić coś absolutnie wyjątkowego - swój wolny czas, siły i energię poświęcić innym - jak Franciszek Szkudelski, licealista z Poznania, który wyjechał na misję do Rwandy.

            Franciszek razem ze swoim bratem Ignacym mieli jeden cel - chcieli swoje wakacje spędzić w sposób produktywny. Dlatego ponad połowę wakacji spędzili w Rwandzie - pomogali dzieciom w nauce matematyki, zbudowali kuchnię dla niepełnosprawnego chłopca. W sercu Afryki widzieli chatki z gliny i eukaliptusa, biedę i wszechobecną radość, którą dostrzegali u każdego spotykanego człowieka. Nazywano ich "muzungu", przyjęto z entuzjazmem i wdzięcznością - pomagali miejscowym, jak tylko mogli: zbierali i roznosili chrust starszym mieszkankom wioski, dostarczali im obiady.

            Swoim doświadczeniem Franciszek zechciał podzielić się z naszymi uczniami - opowiadał o tym, co widział, co przeżył i czuł, spędzając w Gahundze ponad miesiąc. To było inspirujące spotkanie!

          • "h." - prapremiera spektaklu Teatru Wielkiego Opery

          • Po schodach prowadzących do poznańskiej Opery ósmoklasiści wchodzili w milczenium pełnym skupienia. Wiedzieli, że powierzono im odpowiedzialne, niełatwe zadanie - przeprowadzenia konsultacji powstającego właśnie spektaklu o enigmatycznym, wieloznacznym tytule "h.". Kilkanaście dni później ten sam spektakl miał prapremierę w naszej szkole - ale wtedy, gdy oni wspinali się ku szczytowi schodów, by obcować ze sztuką, jeszcze nikt nie przeczuwał, że to, co zobaczą, będzie tak potężnym ładunkiem emocjonalnym, który nie pozwoli, by wyszli stamtąd tacy sami.

            Ta historia opowiedziana na dwa głosy w przestrzeni klasy jeszcze bardziej, o ile to możliwe, zyskuje na sile. To w końcu opowieść o chłopcu dokładnie takim samym jak każdy, kogo mijasz na szkolnym korytarzu - o kimś, kto ma marzenia, plany, kompleksy, problemy, czasem pretensje do świata, a czasem pojawiającą się znikąd radość życia, którą dzieli się z całym światem, albo nie mówi o tym nikomu. To obraz kogoś, kto niby wszystko pokazuje w sieci, ale o ważnych rzeczach mówi mało albo wcale. To opowieść o kimś, kto niewymownie cierpi, nieśmiało szuka pomocy, tyle że zawodzą wszyscy, na których powinien móc liczyć - dorośli. To wycinek z naszego życia - pokazanie tego, jak nieskrępowani i okrutni potrafimy być w Internecie. To historia, w której każdy odnajdzie siebie. To coś, co wstrząsa, każe spojrzeć na siebie z innej perspektywy, każe być czujniejszym i choć odrobinę lepszym.

            Spektakl poruszał problematykę cyberbullingu hejtu w internecie. "Mowa nienawiści rozpowszechniona w sieci, nieustanne ocenianie siebie nawzajem, walka o kolejne lajki i wzrastającą popularność mają bezpośredni, często destrukcyjny wpływ na życie młodych ludzi.h. obrazuje mechanizmy kształtowania się hejtu w sieci, czerpiąc inspirację m.in. z autentycznych wpisów i komentarzy zamieszczanych na portalach społecznościowych. Muzyczną kanwą, na której utkana jest bolesna historia młodych ludzi, staje się pieśń Franza Schuberta Śmierć i dziewczyna, poddawana procesualnym przekształceniom i dekonstrukcji".

          • Międzyszkolny Turniej Dwóch Ogni

          • Kto drzewiej nie uwielbiał tej gry i choć raz nie pokłócił się z koleżankami i kolegami z podwórka o to, że chce być "matką", ten powinien w kategorii dzieciństwo mieć wpis "niezaliczone". Wystarczyła bowiem jedna piłka, by uszczęśliwić całą zgraję dzieci - oczywiście, że mowa o zabawie w "dwa ognie"! Ale o ile wtedy była to świetna zabawa, tak dzisiaj dodatkowo doszedł tu czynnik rywalizacji, ponieważ uczennice "Dziewiątki" wzięły udział w Międzyszkolnym Turnieju Dwóch Ogni.

            Gdyby to chociaż odbywało się na tak zwanej "ziemi niczyjej" - w parku, na boisku... Ale gdzie tam! Wszystko miało miejsce w Szkole Podstawowej nr 69, która na ten jeden dzień stała się naszą ogromną rywalką. No więc mamy mieszankę wybuchową - po pierwsze: emocjonującą grę, wymagającą dużej sprawności, refleksu, strategii, po drugie: "gorący" teren innej szkoły... Co mogło z tego wyjść? No pewnie, że podium!

            Dziewczyny były skupione i zdeterminowane. Było widać, że na boisku zostawią pot, a jak będzie trzeba nawet łzy. Nie było to na szczęście potrzebne, jeśli jakiekolwiek łzy się mogły wtedy pojawić, to tylko te szczęścia, w końcu osiągnęły zamierzony cel. Gra była zacięta, ale wyszliśmy z tego obronną ręką. Zawodniczkom i trenerkom gratulujemy!

          • Kto mistrzem?

          • Jeśli chcielibyście zdobywać zwycięskie laury w tym sporcie, musielibyście być zwinni, szybcy, zachowywać ciągłą jasność umysłu, przewidywać posunięcia przeciwnika, potrafić skutecznie zamarkować jakiś ruch, który współzawodnika wyprowadzi w pole, który zmusi go do błędu; poza tym to sztuka skupienia i cierpliwości (lata temu odbyła się rozgrywka, podczas której o jeden punkt zawodnicy walczyli dwie godziny i piętnaście minut, a piłka przeleciała nad siatką ponad 10 tysięcy razy!); niektórzy twierdzą, że to brzydsza siostra tenisa ziemnego, ale to zwykła złośliwość, która ma niewiele wspólnego z prawdą

            Turnieje tenisa stołowego to w naszej szkole tradycja tak stara jak historie o sportowych sukcesach Andrzeja Grubby. Tegoroczny był nie mniej emocjonujący niż zeszłoroczne rozgrywki - był pot i pewnie mogłyby być i łzy, ale że wszystkie zawody odbywają się u nas w duchu fair play, to po odłożeniu rakietek i po umilknięciu dźwięków ostatnich kroków w zawodnikach zostaje jedynie radość i boskie zmęczenie. Emoje udzielają się głównie kibicom, którzy od lat mają swoich faworytów. Każdego roku zdarzają się na szczęście także tak zwane "czarne konie", które uatrakcyjnianją sport od zarania wieków. Zwycięzca jest jednak jak zawsze jeden - piękny duch sportu!

            W tym roku zarówno turniej, jak i "pudło" zdominowali chłopcy, ale już rozpoczęliśmy działania, których celem będzie zrobienia większego zamieszania w przyszłym roku... Panowie - drżyjcie!

          • Postaw na klimat!

          • Można snuć sobie plany na przyszłość, marzyć o ulepieniu zimą bałwana, wyjeździe nad morze, podbiciu świata - prawda jest jednak taka, że wszystko może (nomen omen) spalić na panewce. Ekolodzy biją na alarm, naukowcy chwytają się za głowy - już za chwilę, jeśli nic z tym nie zrobimy, świat stanie na głowie: o bałwanach będziemy słyszeli tylko w opowieściach rodziców, morze może będzie, ale w sumie nikt nie wie gdzie. Dlatego stawiamy na klimat!

            Najmłodsi uczestniczyli więc w EKOLEKCJACH, które okazały się zwięzłym tutorialem, jak pomóc naszej planecie przetrwać. Okazało się, że nie wymaga to wielkich gestów, darcia szat, filmowego poświęcenia jak lot w kosmos, by zniszczyć nadlatującą asteroidę - to codzienna dbałość o drobnostki, jak segregowanie świeci, ograniczenie użycia plastiku, oszczędzanie wody.

            Słuchali z zaciekawieniem, pewnie nie do końca wiedząc, że (patos jest celowy) tu się właśnie ważą losy ich przyszłości. Ale jest nadzieja, że oni - wyedukowani, wrażliwi na piękno przyrody - zapewnią Ziemi jeszcze kilkanaście lat sprawnego funkcjonowania. Bez obaw jednak - katastroficznych nastrojów nie było, dekadencja i defetyzm zostały za drzwiami, oni skupili się na pracy i zabawie, w końcu jesienne rysunki same się nie zrobią!

          • Królowie lat 80!

          • To prawda stara jak świat, że nie samą nauką człowiek żyje, że potrzebna jest mu rozrywka, odpoczynek i - nawet! - odrobina szaleństwa. Hołdując zasadzie szukania złotego środka przenieśliśmy się ostatnio o cztery dekady wstecz i w rytmie największych przebojów odpoczywaliśmy po szkolnych trudach.

            Madonna, Backstreet Boys, Britney Spears, ABBA - szkolna aula nigdy wcześniej nie słyszała tak zacnych przebojów. Ale że postanowiliśmy oddać atmosferę tamtych wspaniałych lat nie tylko w kontekście muzycznym, pojawiło się też wiele wspaniałych stylizacji, które skupiły się nawet na drobiazgach - i tak przewijały się po naszych korytarzach osoby wystrojone we wszystko, co dla lat 80. charakterystyczne - od dzwonów i kwiecistych koszul, przez świecące kurtki, aż po fryzury i makijaż! Wehikuł czasu zadziałał perfekcyjnie.

            Muzyka jest uniwersalnym językiem - działa ponad podziałami czasowymi. Nasi uczniowie, nawet ci najmłodsi, rewelacyjnie czuli się w tych rytmach. Co więcej - często sobie podśpiewywali, zatem lekcję edukacji muzycznej mamy odhaczoną!

          • Noc Zawodowców 2.0

          • Kim zostanę w przyszłości? Prawdopodobnie tylko dzieci nie mają problemu z odpowiedzią na to pytanie - one zawsze wiedzą, że będą policjantem, strażakiem, lekarką, milionerem, jutuberem; że będą ratować świat od zła, nudy, przestępców; że najlepszy życiowy wybór to praca astronauty albo archeologa (kto nie chciał być archeologiem, niech pierwszy rzuci kamień!). Za to ósmoklasiści, którzy całkiem na poważnie mają na nie odpowiedzieć, przeżywają chwile wahania, rozważają wiele opcji i szukają różnych rozwiązań. Dlatego też takie wydarzenia jak Noc Zawodowców cieszą się sporym zainteresowaniem.

            Podczas kolejnej edycji Nocy Zawodowców, zapoznając się z obszerną ofertą szkół, można było choć część wątpliwości rozwiać - zobaczyć, jak wygląda kształcenie strażaków, budowlańców, fotografów. Na własnej skórze (plecach dokładniej) można było poczuć trudy związane z ich pracą, ale i zobaczyć, jak to robią zawodowcy! Przekonani o swoich sprawnościach manualnych mogli podjąć wyzwanie ulepienia chałki czy wyrobienia kajzerki, podźwignięciu całego strażackiego runsztunku, zobaczenia materiałów, na jakich pracują mechanicy czy stolarze.

            Jedno jest pewne - kształcenie zawodowe to kosmos możliwości (co ewidentnie symbolizuje srebrny kombinezon uwieczniony na zdjęciu!). Trzymamy kciuki za same dobre wybory!

          • Miejski urbex z historią w tle

          • Tradycji musiało stać się zadość! Jeden z wrześniowych weekendów od lat przeznaczamy na poznawanie Poznania, eksplorowanie jego najróżniejszych zakątków, poznawanie historii i odkrywanie tajemnic. Tym razem udało nam się w dwójnasób połączyć przyjemne z pożytecznym - nie tylko całkowicie przedpremierowo zobaczyliśmy ruiny Fortu V, ale pomogliśmy go gruntownie posprzątać!

            Poznań był kiedyś twierdzą - poznaniacy niezbyt dobrze wspominają tę część historii miasta, ale nie da się ukryć, że to część istotna. Do dziś w lasach i parkach (Cytadela!) można spotkać pozostałości po fortach, które niczym pierścień otaczały miasto. Niektóre z nich są w opłakanym stanie, ale na szczęście znaleźli się pasjonaci, którzy postanowili przywrócić te miejsca mieszkańcom - tworząc tam muzea, przestrzenie dla wielbicieli wspinaczki, urbexu czy historii.

            Wybraliśmy się do Fortu V - idąc jedną z wielu leśnych ścieżek nie spodziewaliśmy się, co zobaczymy. Drzewa skrzętnie skrywały całkiem dobrze zachowane pozostałości - kaponiery, schrony czy baterie przeciwlotnicze. Schodząc do ciemnych podziemi fortu mogliśmy poczuć niewiarygodną atmosferę tego miejsca, w czym dodatkowo pomagały nam opowieści najlepszego z możliwych przewodników - pana Sebastiana, który razem z grupą przyjaciół opiekuje się tym miejscem. A później ruszyliśmy do akcji! Wyposażeni w rękawiczki i worki skrupulatnie posprzątaliśmy teren fortu (i zupełnie nikt nie migał się od pracy!).

            Było pożytecznie i odkrywczo - a to połączenie, które lubimy najbardziej!

          • Minecraftowa niespodzianka

          • Nim jednak po szkolnych korytarzach rozbrzmiał pierwszy dzwonek, w pocie czoła szykowaliśmy dla uczniów małą niespodziankę - nieco rozświetliliśmy miejsca, która mijają codziennie, wędrując po szkole w poszukiwaniu sal. Motyw był im dobrze znany - to w końcu postaci i styl rodem z Minecrafta!

            Efekt finalny był zaskakujący, ale najwięcej uwagi należałoby poświęcić raczej wszystkiemu, co poprzedziło jego prezentację - a historia sięga już ubiegłorocznych ferii, kiedy to grupa nieustraszonych (w końcu paradowanie po rusztowaniu to wyzwanie!), pracowitych (wszystko działo się w dni wolne od szkoły) dziewczyn oczyściła ściany z kurzu wiekuistego, który siłą rzeczy pokrywał klatkę schodową. Kluczową jednak rolę odegrał plastyczny kunszt pana Sysło, który skrupulatnie, przy użyciu długiej linijki skradzionej matematykom, naszkicował to, co obecnie zdobi ściany; to on sprawił, że obrazki sprawiają wrażenie, jakby były w 3D (co wcale nie było łatwe, bo tłumaczenie laikom, jak odpowiednio mieszać i dobierać farby wymagało dużej cierpliwości).

            Ostatnie dni wakacji upłynęły nam więc pod znakiem błękitnego topazu i realizowania wspólnej inicjatywy. Uprzedzamy - to nie koniec, mamy ochotę na znacznie więcej! Ale z pewnością zmajstrujemy coś na większą skalę... Stay tuned!

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa nr 9 im. dra Franciszka Witaszka w Poznaniu, ul. Łukaszewicza 9/13
      • 0 61 866-33-65 sekretariat - 512 085 001, pedagodzy - 780 714 932, kierownik gospodarcza - 533 431 515
      • ul. Łukaszewicza 9/13, 60 - 726 Poznań Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych