• Miejski urbex z historią w tle

          • Tradycji musiało stać się zadość! Jeden z wrześniowych weekendów od lat przeznaczamy na poznawanie Poznania, eksplorowanie jego najróżniejszych zakątków, poznawanie historii i odkrywanie tajemnic. Tym razem udało nam się w dwójnasób połączyć przyjemne z pożytecznym - nie tylko całkowicie przedpremierowo zobaczyliśmy ruiny Fortu V, ale pomogliśmy go gruntownie posprzątać!

            Poznań był kiedyś twierdzą - poznaniacy niezbyt dobrze wspominają tę część historii miasta, ale nie da się ukryć, że to część istotna. Do dziś w lasach i parkach (Cytadela!) można spotkać pozostałości po fortach, które niczym pierścień otaczały miasto. Niektóre z nich są w opłakanym stanie, ale na szczęście znaleźli się pasjonaci, którzy postanowili przywrócić te miejsca mieszkańcom - tworząc tam muzea, przestrzenie dla wielbicieli wspinaczki, urbexu czy historii.

            Wybraliśmy się do Fortu V - idąc jedną z wielu leśnych ścieżek nie spodziewaliśmy się, co zobaczymy. Drzewa skrzętnie skrywały całkiem dobrze zachowane pozostałości - kaponiery, schrony czy baterie przeciwlotnicze. Schodząc do ciemnych podziemi fortu mogliśmy poczuć niewiarygodną atmosferę tego miejsca, w czym dodatkowo pomagały nam opowieści najlepszego z możliwych przewodników - pana Sebastiana, który razem z grupą przyjaciół opiekuje się tym miejscem. A później ruszyliśmy do akcji! Wyposażeni w rękawiczki i worki skrupulatnie posprzątaliśmy teren fortu (i zupełnie nikt nie migał się od pracy!).

            Było pożytecznie i odkrywczo - a to połączenie, które lubimy najbardziej!

          • Minecraftowa niespodzianka

          • Nim jednak po szkolnych korytarzach rozbrzmiał pierwszy dzwonek, w pocie czoła szykowaliśmy dla uczniów małą niespodziankę - nieco rozświetliliśmy miejsca, która mijają codziennie, wędrując po szkole w poszukiwaniu sal. Motyw był im dobrze znany - to w końcu postaci i styl rodem z Minecrafta!

            Efekt finalny był zaskakujący, ale najwięcej uwagi należałoby poświęcić raczej wszystkiemu, co poprzedziło jego prezentację - a historia sięga już ubiegłorocznych ferii, kiedy to grupa nieustraszonych (w końcu paradowanie po rusztowaniu to wyzwanie!), pracowitych (wszystko działo się w dni wolne od szkoły) dziewczyn oczyściła ściany z kurzu wiekuistego, który siłą rzeczy pokrywał klatkę schodową. Kluczową jednak rolę odegrał plastyczny kunszt pana Sysło, który skrupulatnie, przy użyciu długiej linijki skradzionej matematykom, naszkicował to, co obecnie zdobi ściany; to on sprawił, że obrazki sprawiają wrażenie, jakby były w 3D (co wcale nie było łatwe, bo tłumaczenie laikom, jak odpowiednio mieszać i dobierać farby wymagało dużej cierpliwości).

            Ostatnie dni wakacji upłynęły nam więc pod znakiem błękitnego topazu i realizowania wspólnej inicjatywy. Uprzedzamy - to nie koniec, mamy ochotę na znacznie więcej! Ale z pewnością zmajstrujemy coś na większą skalę... Stay tuned!

          • Czas do szkoły!

          • Nawet dla weteranów, doświadczonych szkolnych zawodników dzień rozpoczęcia roku szkolnego jest ważną chwilą. To właśnie wtedy bacznym okiem taksują, czy w szkole pod ich nieobecność cokolwiek się zmieniło, ze źle skrywaną satysfakcją przyjmują komplementy nauczycieli ("ale urosłeś!"), no i prezentują wyćwiczone wzdychanie nad planem ("ech, tyle godzin!"). A co powiedzieć mają pierwszaki, które dopiero zaczynają swoją drogę po meandrach edukacji?

            Na szczęście dzielnie i tłumnie wspierają ich rodzice i dziadkowie. Czasem nawet starsze rodzeństwo kibicuje zza szkolnego filara, cały czas w trybie czujności, gdyby jednak należałoby w czymś młodzikowi pomóc. Ale pierwszy dzień to poważna sprawa - wszyscy są tak odświętnie ubrani, w tłumie dostrzega się dużo nowych, podobnie przestraszonych twarzy, no i trzeba jeszcze trzymać fason, gdy jest się pasowanym na ucznia!

            W tym roku w grono naszych uczniów przyjęliśmy kolejnych huncwotów - mamy nadzieję, że prędko oswoją się z nowym miejscem, a z pierwszego dnia szkoły będą mieli same dobre wspomnienia!

          • Zakończenie roku szkolnego 2018/2019

          • Już niebawem wakacje! W tym roku zakończenie wyjątkowo odbędzie się w środę, a nie w piątek, jak to do tej pory bywało. Poniżej dokłady rozkład jazdy na ten dzień!

            Godziny uroczystości zakończenia roku szkolnego:

            - klasy I-III - godzina 9.30, sala gimnastyczna,

            - klasy IV-VII - godzina 11.00, sala gimnastyczna,

            - klasy VIII - godzina 8.00, aula szkolna.

             

            Podsumowanie roku szkolnego dla oddziałów przedszkolnych odbędzie się we wtorek, 18.06.2019 roku w auli szkolnej (przed i po zakończeniu uroczystości zajęcia zgodnie z planem).

             

            W środę 19.06.2019 roku szkoła zapewnia opiekę dzieciom z oddziałów przedszkolnych w stałych godzinach.

          • Europa w jeden dzień

          • Czy w jeden dzień da się odbyć podróż od najmniejszego kraju Unii Europejskiej, urokliwej Malty aż po królową serów, stolicę mody - Francję? Czy to możliwe, by w ciągu kilku godzin zobaczyć tańczących belgijkę i skosztować irlandzkich przysmaków? Oczywiście, że tak, bo Dzień Europejczyka to okazja, by poznać nawet najodleglejsze zakątki Europy, poznać ich zapachy i smaki, a przy okazji zdobyć wiedzę, która przyszłym globtrotterom na pewno się przyda!

            Kawalerowie maltańscy, Holenderka w pięknym, tradycyjnym stroju i modelka, która sprawia wrażenie, że właśnie zeszła z paryskiego wybiegu w jednym pomieszczeniu? Dlaczego nie! To najlepsi przewodnicy w ciekawej, choć niełatwej podróży przez europejski kontynent - to oni z gracją, powabem i profesjonalizmem opowiadali o tradycji swoich państw, zdradzali nam tajniki kuchni czy raczyli ciekawostkami, których mogliby pozazdrościć zawodowi piloci. Dzięki nim mogliśmy odbyć niesamowitą podróż po Starej Damie Europie, poznać tradycje dotąd nieznane, wzbogacić kraje o sąsiadach zza miedzy, ale i tych, od których dzielą nas tysiące kilometrów.

            Gdybyśmy dziś mieli wybrać się w wielkie turnee po kontynencie, bylibyśmy już nieco do niego przygotowani - może więc czas na jakąś małą podróż?

          • Letnie półkolonie

          • Wakacje to czas odpoczynku i zabawy - zachęcamy więc do udziału w półkoloniach, podczas których zapewnimy i jedno, i drugie! Więcej informacji uzyskają Państwo po kliknięciu "czytaj więcej".

            W dniach 1-5.07.2019 r. na terenie szkoły zorganizowane zostaną półkolonie dla uczniów klas I-III (8 godzin dziennie, 2 posiłki: śniadania i obiad). Koszt półkolonii dla jednego dziecka: 440 zł, z czego 100 zł to koszt, który ponoszą rodzice, a 340 zł to dopłata miasta.

            Zgłoszenia przyjmowane będą w sekretariacie szkoły. Decyduje kolejność zgłoszeń. Warunki udziału dziecka:

            - rodzice - mieszkańcy Poznania, rozliczają podatek w Poznaniu (wymagane oświadczenie obojga rodziców)

            - wpłata za udział dziecka w wypoczynku - 100 zł na konto Miasta Poznania

            - do szkoły rodzice dostarczają potwierdzenie wpłaty.

             

            Dokumenty dla Rodziców:

            - regulamin półkolonii

            - karta kwalifikacyjna

            - wzór oświadczenia

          • Tajemnicze forty

          • To miejsca, w których czas się zatrzymał. Krocząc - koniecznie ostrożnie - po wnętrzach dawnych fortyfikacji, na każdym kroku czuć oddech historii. Mroczności temu miejscu dodają czające się w zakamarkach nietoperze, będące zresztą pod ścisłą ochroną. Międzyrzecki Rejon Umocnień okazał się idealnym miejscem do majowej eksploracji - najpierw labiryntów tajemnych, ciasnych przejść, a później niesamowitych terenów Łagowa.

            Grupa śmiałków postanowiła, że w jeden z pięknych, majowych poniedziałków wyruszy w podróż - zarówno w czasie i przestrzeni - i uda się w okolice Międzyrzecza, by odkryć wszystkie tajemnice umocnień wzniesionych przez Niemców w czasie II wojny światowej. A że fortyfikacje skrywają wiele sekretów to pewne jak fakt, że wszystkie zarumienione kiełbaski ze zdjęć znalazły swój koniec w brzuchach tych małych obieżyświatów. Sieć podziemnych korytarzy penetrujących te rejony wynosi prawie 35 kilometrów i tym samym jest jednym z największych tego rodzaju obiektów na świecie! Wiadomo - jeśli już schodzić pod ziemię, to trzeba zrobić to w miejscu godnym takiego trudu. Najuważniejsi i najodważniejsi mocno wypatrywali obiecanych nietoperzy (fortyfikacje stanowią dla nich rezerwat), ci nieco mniej śmielsi też to robili, ale z innych powodów ;) A później, żeby zrekompensować wszystkim wysiłek wędrówki przez małe, ciemne korytarze, wycieczkowicze powędrowali do Łagowa, gdzie mogli podziwiać jeziora, lasy, łąki i cieszyć się wolną, otwartą przestrzenią. Mówią, że było pięknie (i smacznie!).

          • Wiedza ratująca życie

          • Moment, w którym musimy jej użyć, przychodzi czasem nieoczekiwanie - podczas spaceru, zakupów, wycieczki rowerowej, w spokojne niedzielne popołudnie w domu. Nie da się przewidzieć okoliczności, gdy będzie potrzebna. Może okazać się, że będziesz tym szczęściarzem, któremu nie przyda się nigdy, może jednak się okazać, że w Twoich rękach na tych kilka minut spoczywać będzie czyjeś życie. Dlatego właśnie w naszej szkole regularnie odbywają się szkolenia z pierwszej pomocy przedmedycznej.

            Może nam się wydawać, że od ratowania życia jest ktoś inny - lekarz, ratownik, pielęgniarka. Co jednak, jeśli wypadek zdarzy się w miejscu, w którym żadnego z nich nie będzie, a człowiekowi będzie potrzebna natychmiastowa pomoc? Wtedy do akcji musimy wkroczyć my, cali opanowani, będący w pełni świadomi, co należy zrobić - jak wygląda pozycja boczna bezpieczna, jak zadbać o własne bezpieczeństwo, jak zareagować, gdy oddech poszkodowanego słabnie albo w ogóle zanika - ile w końcu trzeba zrobić tych uciśnięć, ile wdechów, jak długo prowadzić akcję ratunkową. Regularne szkolenia dla dzieci, młodzieży i nauczycieli, gruntowna w tym temacie edukacja - na to stawiamy, by móc czuć się bezpiecznie ze świadomością, że w pobliżu będzie ktoś, to w takiej sytuacji nam pomoże.

            Uczniowie podejmowali wyzwanie udzielenia pierwszej pomocy przedmedycznej i musimy przyznać, że całkiem nieźle im szło! Wygląda nawet na to, że być może w gronie siódmoklasistów znajduje się chociaż jeden przyszły ratownik medyczny :) Możecie czuć się z nami bezpiecznie!

          • Wiosna, ach to Ty!

          • Wiosna to cudowne poranki, gdy słońce wstaje prędzej od Ciebie i nim zdążysz wyściubić nos z domu, ono zdąży przyjemnie ogrzać ziemię. Wiosna to bzy, konwalie i buchająca zewsząd zieleń. Wiosna to też rozbrzmiewające coraz śmielej ptaki i żaby, rozpoczynające swój radosny koncert. Taki jak ten nasz!

            Gdyby wiosna była muzyką, byłaby wszystkimi utworami, które pozwalają Ci odpocząć po ciężkim dniu. Gdybyśmy mieli wymienić dźwięki w jej gamie, byłyby to: rechot żab, świergot ptaków, szum wiatru w koronach drzew, trzask gałązki łamanej pod butem. Wszyscy znamy te przeboje, to muzyka uniwersalna, ponadczasowa. O wiosennej muzyce i zwyczajach usłyszeliśmy całkiem dużo podczas kolejnego szkolnego koncertu - z czego się one wywodzą i dlaczego do dziś je kultywujemy. Nawet gdyby wszystko dookoła przeczyło wiośnie - po tym koncercie byliśmy pewni, że jest i porządnie wokół nas hula!

          • Wiosna!

          • 21. marca to dla nas - pewnie przede wszystkim - dzień rozpoczęcia kalendarzowej wiosny. Z tym dniem wiążemy rożne nadzieje - że coś na wiosnę zmienimy, że się zakochamy, że ktoś zakocha się w nas. Ale 21. marca to od dawna już World Down Syndrome Day, czyli Dzień Osób z Zespołem Downa. Jego symbolem stały się dwie różne skarpety. To niby dlatego, że to taki zgrabny follow-up do tego dodatkowego, niepasującego chromosomu. My mamy jednak nieco inną interpretację!

            Tak naprawdę może chodzić o coś innego - już Leopold Tyrmand wysuwał postulat "skarpetki wiele mówiącej, barwnej i optymistycznej", bo "ludzie szlachetni, pogodni i mądrzy hedoniści dbają o swoje skarpetki, nie bacząc na to, że przeznaczenie skarpetki jest raczej przyziemne". Może o to właśnie chodzi? Żebyśmy potrafili być tak pogodni i radośni jak ci, dla których te dwie różne skarpety zakładamy?
             

            To ważne - by pokazwać dzeciom świat takim, jakim on w istocie jest - totalnie różnorodnym, totalnie zadziwiającym. Dlatego kolejny raz braliśmy udział w poznańskim Marszu na tak i ekstra chromosomem przywitaliśmy wiosnę!

          • Wielki Turniej Siatkarski

          • Od momentu, gdy w szkole gruchnęła wieść, że ukoronowaniem projektu "Jesteś tym, co jesz" będzie siatkarskie starcie uczniów i nauczycieli, na korytarzach zapanował rwetes, właściwie taki sam po obu stronach tej niewidzialnej barykady - w końcu od ubiegłorocznego meczu piłarskiego czekaliśmy na podobne emocje, które towarzyszą tej niecodziennej rywalizacji, na te rzadko spotykane widoki, że oto zawsze spokojny, charakeryzujący się minimalizmem ruchów nauczyciel biega, skacze i na dodatek robi to imponująco dobrze, że zawsze na lekcjach spokojny uczeń zmienia się nagle w króla parkietu, boiskowego czarodzieja, który potrafiłby porwać do walki nawet najbardziej ospałych ancymonków. I tym razem się nie zawiedliśmy!

            Składy kompletowane były przez blisko tydzień. Co chwilę do przeciwnego obozu wysyłano zwiadowcę, którego celem było wydębienie informacji, kto zasila drużynę przeciwników. Na korytarzach posyłano sobie prowokujące spojrzenia, mówiące: "na boisku się z Wami rozprawimy" albo "nauczcie się loser dance, bo bardzo Wam się przyda". Aż nadszedł dzień konfrontacji - atakujący upewniali się, że ich boiskowe "armaty" są naładowane, słynący z pełnych poświęceń obron przygotowali na nie swoje kolana. Wszyscy w skupieniu się rozgrzali, by na parkiecie dać z siebie wszystko. I tak w istocie się działo - mecze były naprawdę widowiskowe i momentami stawały się niewiarygodnym widowiskiem. I choć było w nich wiele emocji, wszyscy gracze - w duchu fair-play - podali sobie dłonie i przyjacielsko poklepali się po plecach. To był festiwal pięknych zagrań, kiksów w kluczowych momentach, atomowych serwów, wybuchów radości i przede wszystkim - głośnego, żarliwego wręcz dopingu.

            Emocje sięgały zenitu i zgodnie postanowiliśmy - musimy to niedługo powtórzyć!

          • Jesteś tym, co jesz!

          • No to przyznawać się, kto po weekendzie jest pół-człowiekiem, a pół-hamburgerem? Albo pół-serniczkiem, pół-pizzą, pół-pączusiem? Właśnie, tu do głosu dochodzą nasze małe grzeszki. Na szczęście mamy w szkole czujnych wuefistów, którzy przychodzą z ratunkiem - wiedzą na temat tego, co codziennie jemy i pijemy, by nieść ukojenie dla naszych ciał, no i dusz, bo stare sumeryjskie przysłowie nie bez powodu łączy jedno z drugim. A żeby zdobyć tę cenną wiedzę, wszystkie klasy musiały wykonać zadanie - wcale niełatwe, no ale my lubimy wyzwania!

            Niektórzy mieli wcielić się w rolę pijarowców zdrowego trybu życia i jak najlepiej je zareklamować - stąd wspaniałe, kolorowe plakaty obok których nikt - nawet człowiek, który w poprzednim wcieleniu był leniwcem - nie przeszedłby obojętnie, tylko od razu zaczął biegać, skakać, latać i pływać! Ale żeby za szybko nie stracił energii, powinien wiedzieć, jakie produkty spożywać częściej, a których unikać - no więc cyk, kolejne klasy miały za zadanie stworzyć piramidę żywieniową, pełniącą funkcję wskazówki, latarnii morskiej dla pragnących zdrowo się odżywiać. Ósmoklasiści natomiast stali się specjalistami od jadłospisów - moglibyście ich teraz obudzić w środku nocy i zapytać o zapotrzebowanie kaloryczne nastolatka, a oni wyśpiewaliby Wam to niczym "Tamagochci" albo inny hit.

            Te wszystkie działania miały skłonić do jednego - by trzymać formę zawsze, niezależnie od pory roku. Bo warto!

          • Przyjęcie, rozegranie, atak!

          • Wybrali drużyny, wdziali sportowe stroje, rozgrzali swoje prawie stalowe mięśnie. Stanęli na linii, wymienili kurtuazyjne uściski dłoni, choć wiedzieli, że za chwilę międzyklasowe przyjaźnie zostaną zawieszone, bo na boisku zacznie się - co prawda w sportowym duchu, ale mimo wszystko - rywalizacja. O prym, o tytuł, o puchar. A jak takie rzeczy wchodzę w grę, no to żarty odstawiamy na bok.

            A tak naprawdę było zupełnie inaczej - choć ósmoklasiści wiedzieli, że rywalizują o miejsce na tak zwanym pudle, wcale nie zamierzali walczyć na boisku na przysłowiowe śmierć i życie. Podeszli do tego z dystansem i uśmiechem - wycisnęli z siebie na boisku siódme poty, ale zrobili to bawiąc się sportem. Zafundowali nam przy tym wspaniałe widowisko, pełne efektownych obron, atomowych wręcz ataków, no i - jak to bywa - zabawnych kiksów, które turniejowi dodały tylko smaczków.

            Triumfatorami okazała się klasa 8a, a pozostałe miejsca na podium przypadły klasom 8d i 8b. Tymi sportowymi emocjami moglibyśmy obdzielić kilka wielkich imprez sportowych!

          • Co grało w duszy Persom?

          • Nie rozmawialiśmy jednak o kotach, a o starożytnym ludzie, któremu zawdzięczamy grę w polo (no, to bardziej jednak Brytyjczycy biliby im za to pokłony), pierwszy system podatkowy (tu jednak trudno mówić o jakiejś wielkiej przysłudze wyświadczonej światu), a także cegły, wino i lutnię (tu w końcu coś sensownego!). No i właśnie o instrumentach i muzyce była mowa, bo muzyka Persów może robić ogromne wrażenie - wzbudzać wręcz ekstatyczne przeżycia, porywać i wzruszać!

            Bębny, tamburyny, kemandże, lutnie tar i setar - to one odpowiadają za budowanie nastroju niesamowitości, która towarzyszy tej przedziwnej, nęcącej muzyce.To one sprawiają, że - gdy tylko zamkniesz oczy - przenosisz się do starożytnej Persji, przemierzasz ciasne, zatłoczone i zakurzone uliczki. Dzięki nim jesteś w stanie wyobrazić sobie najbardziej nawet fantastyczne historie rodem z "Tysiąca i jedej nocy", przed oczyma przebiegają setki postaci - od drobnych rzezimieszków, przez książeta uganiające się za księżniczkami i księżniczki, które ich wcale nie chcą. Na kilka chwil przenieśliśmy się do świata, w którym żar leje się z nieba, a wytchnienie można znaleźć tylko w niewielkim cieniu palmy przy dźwiękach lutni. Było niesamowicie - odbyliśmy podróż bez ruszania się ze szkoły!

          • Przygody pszczół

          • Tak mógłby brzmieć tytuł najnowszego filmu o tych mądrych, sprytnych i pożytecznych zwierzętach, ale tym razem nie mówimy o najnowszych dziełach kinematografii, a lekcjach kodowania w klasach pierwszych. Bo te wdzięczne boty nie tylko wywołują zachwyt wśród dzieci, ale są także w stanie wiele je nauczyć! A że - jak widać zresztą - są rozchwytywane, a uczniowie śledzą każdy ich krok, jest szansa, że pszczółki przyczynią się do wzrostu ich wiedzy!

            A odpowiednia praca z taką pszczółką wcale nie jest łatwa - wymaga logicznego myślenia i umiejętności odtwarzania algorytmów działania. W końcu żeby wykonała nasze polecenie, trzeba ją odpowiednio zaprogramować - by na przykład podleciała do każego dziecka lub pokonała odległość dzielącą ją od dywanu. Okazało się, że pierwszoklasiści całkiem nieźle sobie z tym radzą - w mig wychwycili, w jaki sposób trzeba je poniuniać, by zechciały nas słuchać (po prostu z łatwością przyswoili sobie instrukcję obsługi) i wymyślali jej coraz to nowsze wyzwania. Nawet ktoś taki pracowity jak pszczółka mógł się zmęczyć!

          • Na rozstaju dróg

          • Nieubłaganie zbliża się wiosna - co prawda większość się cieszy, no bo ciepło, wszystko kwitnie i budzi się do życia, ale są i tacy, co odwlekaliby najdeście tego momentu w nieskończoność, bo oznacza on konieczność pisania egzaminów i dokonywania trudnych, życiowych wyborów. Nic dziwnego, że chcieliby przeciągać te chwile beztroski - chyba sami zdziwieni są, jak szybko minęło prawie osiem lat. Jeszcze niedawno przecież pasowani byli na pierwszaków, nie dalej jak wczoraj plątali się pod nogami starszakom, a teraz łapią za pięty ostatnie minuty w dobrze znanej szkole z nadzieją, że refreny Grechuty są prawdą i najlepsze dopiero przed nimi. Sądząc po minach - widzą chyba całkiem niezłe perspektywy!

            Żeby rozeznać się w tych meandrach szkół średnich, nasi ósmoklasiści od jakiegoś czasu szturmują je, ciekawi tego, co może ich tam czekać. By zrobić mały rekonesans, tym razem wybrali się do Zespołu Szkół Budowlano-Drzewnych - mieli okazje zobaczyć, jakim sprzętem dysponują uczący się tam, no i samemu przymierzyć się do niektórych narzędzi.Trzeba przyznać, że niektórzy jakby urodzili się ze śrubokrętem czy kielnią w dłoni! Ta całodniowa wyprawa miała pomóc im w dokonaniu wyboru kierunku, w którym chcieliby się rozwijać. Mamy nadzieję, że choć niektórzy na tym rozstaju dróg dostrzegli jakiś drogowskaz dla siebie!

          • Karnawał w pełni!

          • Gdy szkolne korytarze zapełnił sie robotami, policjantami, kowbojami, książniczkami i szkieletami, tylko w pierwszym momencie wywołało to w nas dezorientację i panikę. Bo początkowo wyglądało to niczym inwazja przedziwnych, kolorowych postaci, najazd współczesnych Hunów, oblążenie. Na szczęście nawet przez krótką chwilę nie wyglądali oni groźnie - byli roześmiani, roztańczeni i rozhasani. Okazało się w końcu, że to po prostu karnawałowy bal!

            Zgodnie ze szkolną tradycją w czasie karnawału w szkole odbywa się balik. No, to takie ogólnie przyjęte zdrobnienie, ale to prawdziwy, regularny bal, z muzyką, tańcami, wodzirejem. Zabawy jest tam co niemara, salę wypełnia śpiew i taneczne szaleństwo. Jakby mało było tych wszystkich emocji, są jeszcze zapierające dech w piersiach konkursy, przy których uczestnicy szaleją, a prowadzący jest rozchwytywany. Ten balik to istny szał - a ta nasza roześmiana karawana postaci dumnie prezentuje się na zdjęcia. Sprawdźcie zresztą sami!

          • Dzień Śpiocha

          • Jest taki jeden dzień w roku, gdy w naszej szkole urzeczywistnia się marzenie prawie każdego ucznia i wielu nauczycieli - niech pierwszy rzuci poduszką ten, kto naprawdę nigdy, ale to przenigdy nie pomyślał, że cudownie byłoby snuć się po szkolnym korytarzu w szlafroku, z kocykiem pod jedną pachą i miękką podusią  w drugiej dłoni, kto nigdy nie złorzeczył, że bladym świtem musi zrywać się z ciepłego łóżeczka, kto nigdy nie spoglądał nań ze smutkiem, gdy stał już w drzwiach, gotowy do wyjścia, choć włosy miał w nieładzie i minę posiadał raczej kwaśną. No właśnie! Nikt tego nie uczyni, bo nawet rannym ptaszkom, entuzjastom życia i ludzi choć raz musiało zdarzyć się coś takiego.

            A my w szkole lubimy spełniać marzenia - jesteśmy, no jakby to Wam powiedzieć, znawcami ludzkich dusz. Rzec można byłoby nawet, cytując gwiazdę polskiej estrady, chodzącą jeszcze legendę muzyki, Krzysztofa Krawczyka, że jesteśmy ich lekarzami. No i wiemy, czego tym utrudzonym duszyczkom potrzeba #Dziady. Potrzeba im piżamki, która szczelnie otuli, podusi, na której można się wesprzeć i kocyka, pod którymi schronimy się przed całym złem tego świata. Dlatego właśnie każdego roku obchodzimy - bardzo plusznie - Dzień Śpiocha, w czasie którego posiadanie na głowie papilotów nikogo nie będzie dziwiło, a człowiek-panda, który będzie tulił poduszkę będzie widokiem jak najbardziej naturalnym i nawet wskazanym. Ten szczególny dzień świętują wszyscy - od maluchów po starszaków, którzy nawet próbują - bardzo dyskretnie - jeszcze intensywniej czcić owe święto i niekiedy przycinają na lekcji tak zwanego komara. Kiedy następny? Już <zieeeeeew> niedługo!

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa nr 9 im. dra Franciszka Witaszka w Poznaniu, ul. Łukaszewicza 9/13
      • 0 61 866-33-65 sekretariat - 512 085 001, pedagodzy - 780 714 932, kierownik gospodarcza - 533 431 515
      • ul. Łukaszewicza 9/13, 60 - 726 Poznań Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych