Tradycji musiało stać się zadość! Jeden z wrześniowych weekendów od lat przeznaczamy na poznawanie Poznania, eksplorowanie jego najróżniejszych zakątków, poznawanie historii i odkrywanie tajemnic. Tym razem udało nam się w dwójnasób połączyć przyjemne z pożytecznym - nie tylko całkowicie przedpremierowo zobaczyliśmy ruiny Fortu V, ale pomogliśmy go gruntownie posprzątać!
Poznań był kiedyś twierdzą - poznaniacy niezbyt dobrze wspominają tę część historii miasta, ale nie da się ukryć, że to część istotna. Do dziś w lasach i parkach (Cytadela!) można spotkać pozostałości po fortach, które niczym pierścień otaczały miasto. Niektóre z nich są w opłakanym stanie, ale na szczęście znaleźli się pasjonaci, którzy postanowili przywrócić te miejsca mieszkańcom - tworząc tam muzea, przestrzenie dla wielbicieli wspinaczki, urbexu czy historii.
Wybraliśmy się do Fortu V - idąc jedną z wielu leśnych ścieżek nie spodziewaliśmy się, co zobaczymy. Drzewa skrzętnie skrywały całkiem dobrze zachowane pozostałości - kaponiery, schrony czy baterie przeciwlotnicze. Schodząc do ciemnych podziemi fortu mogliśmy poczuć niewiarygodną atmosferę tego miejsca, w czym dodatkowo pomagały nam opowieści najlepszego z możliwych przewodników - pana Sebastiana, który razem z grupą przyjaciół opiekuje się tym miejscem. A później ruszyliśmy do akcji! Wyposażeni w rękawiczki i worki skrupulatnie posprzątaliśmy teren fortu (i zupełnie nikt nie migał się od pracy!).
Było pożytecznie i odkrywczo - a to połączenie, które lubimy najbardziej!