• SOR - Szkolny Oddział Ratunkowy

          • Praca domowa przyprawiająca o ból głowy? Klasówka powodująca bezsenność i zgrzytanie zębami? Pomożemy! W szkole zaczął funkcjonować Szkolny Oddział Ratunkowy, który na każdy problem znajdzie jakieś remedium!

            Szkolny Oddział Ratunkowy to inicjatywa grupy siódmoklasistek, w tym przewodniczącej Rady Samorządu Uczniowskiego i opiera się na koleżeńskiej pomocy w nauce. Na dyżur przyjęty zostanie każdy, kto zadeklaruje potrzebę pomocy - nikogo nie odprawimy z kwitkiem!

             

            SOR dyżuruje w bibliotece szkolnej:

            - w poniedziałki od godziny 14.35 do 15.35,

            - we wtorki od godziny 14.35 do 15.35.

             

            Udzielimy profesjonalnej pierwszej pomocy naukowej!

          • Już czuć magię świąt!

          • Święta to nie tylko czas błogiego lenistwa, obżarstwa, z którego jesteśmy rozgrzeszeni i prezentów - to przede wszystkim ten moment w roku, gdy mamy zwolnić, odetchnąć i skupić się na tym, co najważniejsze - na spędzeniu czasu z ludźmi, którzy są nam najbliżsi, by zrobić coś razem. Wyjść na spacer podczas mroźnego wieczoru, pościagać się na lodowisku, wspólnie przygotować posiłki. Bo okazuje się, że choćby najbanalniejsza rzecz robiona razem zyskuje inny, głębszy, przyjemniejszy wymiar. Przedsmak tego mieliśmy podczas wspólnego tworzenia ozdób świątecznych, które zorganizowała nasza nieoceniona rada rodziców!

            Zabawa z masą porcelanową, ozdabianie bombek, tworzenie świątecznych figurek (w tym Mikołaja, który z powodu grubego brzucha utknął na amen w kominie) i choinek ze skrawków materiałów - to stanowiska pracy oczekujące na naszych małych pomocników Gwiazdora. Nie trzeba było ich szczególnie zachęcać do pracy - sami rzucili się w jej wir, by w pocie czoła produkować kolejne świąteczne ozdoby. A wykonanie niektórych stanowiło nie lada wyzwanie - samo nawleczenie igły na nitkę okazywało się niezłym challengem, który weryfikował sprawność rączek skrzacich pomocników. Mimo trudności nie poddawali się, dzielnie walczyli z materią, próbowali zaprzyjaźnić się z nietypowymi do tej pory narzędziami pracy. Efekty już niedługo będziecie mogli Państwo podziwiać - w końcu jeśli tyle się natrudzili, warto byłoby ten wysiłek docenić! Stoły szybko zapełniły się pingwinami przybyłymi z najodleglejszych, zimnych krain, grubiutkimi Gwiazdorkami, święcącymi cekinami bombkami i przecudnymi choinkami. Najważniejszy jednak był czas spędzony na wspólnej twórczości i zabawie, co chwilę przerywanej wybuchami gromkiego śmiechu, pełny życzliwych rozmów i radości. Trudno zaprzeczyć - magię świąt dało się już odczuć w powietrzu!

          • Szlachetna Paczka

          • W radiu puścili już pierwsze Last Christmas, sklepy są obładowane świątecznymi ozdobami - bombkami, łańcuchami, świecącymi brzuchami Gwiazdorkami, gdzieniegdzie spadł już pierwszy śnieg, co jest niechybnym znakiem, że... IDĄ ŚWIĘTA! A jak święta, to w naszej szkole Szlachetna Paczka. 

            To będzie nasz wspólny trzeci raz, więc chyba można już nazwać to naszą małą tradycją, prawda? Wobec tego, by tradycji stało się zadość, stworzymy świąteczną paczkę dla pana Józefa!

            https://goo.gl/CECvo8 - tu nasz niezmienny apel z poprzednich lat,

            https://goo.gl/umExPL - a tu film-podsumowanie naszej pierwszej Szlachetnej Paczki :)

            Poniżej historia pana Józefa, którą otrzymaliśmy od jego wolontariusza:

            "Pan Józef (85 l.) mieszka samotnie w starej kamienicy. Jeszcze 11 lat temu, senior żył zgodnie ze swoją żoną w innym mieszkaniu, miał dobry kontakt ze swoim synem. Śmierć ich obojga sprawiła, że oprócz niewielkiej pomocy ze strony dalszej rodziny, zdany jest w większości na swoje siły. Postępująca miażdżyca kończyn dolnych, ogranicza sprawność ruchową pana Józefa. Na tą chwilę zajmuje lokal socjalny, do którego wejście jest utrudnione, przez strome schody. Jedynym dochodem seniora jest emerytura, z czego po opłaceniu rachunków na mieszkanie oraz leczenia, zostaje mu kwota 570 złotych. W młodości pan Józef pracował jako kowal. Z radością wspomina, jak zajmował się kuciem koni, wykonywaniem pługów, bram. Jest niezwykle szczęśliwy, że udało mu się mimo lat, zachować sprawność umysłową. Regularnie się leczy, chodzi do lekarzy i korzysta z pomocy płatnych opiekunek. Przeszedł operację usunięcia zaćmy.”

             

            W tym roku zbieramy fundusze na:

            • tapczan
            • krzesła drewniane (2 sztuki)
            • kurtka zimowa 171cm/L, dłuższa za pas, ciemna
            • zimowa kamizelka, 171 cm/L, ciemna
            • zimowe trapery, rozmiar 43, czarne z ciepłą wyściółką
            • kołdra
            • koc polarowy
            • pościel (poszwy, 180x140 cm)
            • białe prześcieradło bez gumki
            • poduszka do spania 60x60cm
            • półka kuchenna 20x90 cm
            • radio standardowy rozmiar (nie radio budzik)

            Ponadto zbieramy:

            żywność trwałą: herbatę, kaszę, cukier, konserwy mięsne, kawę, makaron, olej, konserwy rybne, ryż, dżem, warzywa w puszkach

            środki czystości: proszek do prania, płyn do mycia naczyń, mydło/żel myjący, pastę do zębów, płyn do płukania, płyny czyszczące, szczoteczkę do zębów, krem do twarzy, chusteczki nawilżające, proszek E do kolorów.

             

            Liczymy na Państwa wsparcie!

          • Ach, muzyka. To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy!

          • To słowa, które podczas jednej z hogwartowskich uczt wypowiedział sam Albus Dumbledore i trudno nie przyznać mu racji. Ile razy bywało tak, że przypadkowo zasłyszana gdzieś piosenka idealnie opisywała nasz nastrój? Ile razy to w muzyce - w słowach, w rytmie, znajdowaliśmy uspokojenie i zrozumienie? Jak często się to zdarza - trudno zliczyć. Muzyka towarzyszy człowiekowi od zawsze - w chwilach smutku, dzikiej radości, ekscytacji, rozpaczy. Może wyrazić zdecydowanie więcej niż choćby i tysiąc martwych słów. To zapis historii człowieka, jego emocji, dziejów. Ale może być także świadectwem istnienia całego narodu - jego wzlotów, upadków, cierpień i momentów chwały.

            Dlatego kolejny rok szkolny nie mógł obyć się bez comiesięcznych koncertów, podczas któych uczniowie poznają muzykę różnych epok czy państw, tym samym wgryzając się w ich historię. Tym razem cała seria tych wydarzeń została zainaugurowana koncertem muzyki polskiej - uczniowie mogli wysłuchać klasyków wśród pieśni, a także poznać (i zatańczyć!) nasze narodowe tańce. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, jak bardzo im się to podobało, bo widać to na załączonym obrazku!

            W tych dawnych pieśniach mieści się całe nasze niematerialne dziedzictwo, o które trzeba dbać równie mocno, jak o zamki, pałace i kościoły. To skarbnica wiedzy na temat zmartwień i radości naszych przodków - opowiadają przecież o tym, co było dla nich ważne, co rozbudzało ich wyobraźnię, co było źródłem zgryzot. Pewnie, że można żyć nie znając ich, ale warto zrozumieć swoje korzenie, prawda? Dlatego te nasze comiesięczne koncerty to rzecz mocno przez wszystkich wyczekiwana. Ile korzyści daje ta muzyka! Magia!

          • I Szkolny Turniej w Uno

          • Kto nigdy nie grał w Uno, ten nie zna prawdziwego życia! To te emocje, gdy w drżącej dłoni trzymasz ostatnią kartę, by zaraz wykrzyknąć "uno!" i wznieść ręce w geście triumfu, a przeciwnik siedzący obok Ciebie rzuca na stół kartę, która grzebie Twoje marzenia o zwycięstwie; to to uczucie, gdy dumna_y kładziesz kartę "kolejki" na stole, a każdy z kolejnych graczy ją przebija i karma wraca do Ciebie, tyle że teraz stoisz już pięć lub sześć kolejek. Uno to wspaniała gra karciana, uwielbiana przez wszystkich, którzy zrozumieli jej zasady. A teraz doczekała się pierwszego prawdziwego, szkolnego turnieju!

            Wszystko było przygotowane i dopięte na ostatni guzik - obrus na stole, by karta dobrze szła; przeskąski dla skupionych i walecznych graczy, którzy przecież wykonują spory wysiłek intelektualny; no i przede wszystkim - puchar dla pierwszego historycznego zwycięzcy turnieju. Chętnych do tego nie brakowało - gracze zgromadzili się przy czterech stolikach i rozpoczęli rozgrywkę. Tylko najlepsi mogli dostać się do grupy mistrzowskiej. By zostać tym wybrańcem, należało przyjąć odpowiednią strategię, mieć refleks i przewidywać ruchy przeciwnika. Przy stolikach aż kipiało od emocji, jakby stawką w grze nie był puchar, tylko miliony monet nonszalancko wyrzucane na stół. Przy finałowej rozgrywce trzeba było mieć dodatkowo nerwy ze stali i pokerface, by nie zdradzić przeciwnikom swoich zamiarów. Najwytrwalszy i najlepszy okazał się Oskar Jóźwiak, który w finale nie dał szans nikomu, nawet dwóm nauczycielkom, które zażarcie walczyły o laur zwycięzcy. Gratulujemy, no i z niecierpliwością czekamy na kolejną odsłonę turnieju!

          • Matematyka? To lubię!

          • Zestaw dziesięciu zadań. Długopis, ołówek, przybory. I oni - skupieni, gotowi do intensywnego wysiłku intelektualnego, o czym świadczył ich czujny, bystry wzrok. Podczas 11. Międzyszkolnego Konkrusu Matematycznego nasz szkolny tandem zaprezentował się rewelacyjnie - dzielnie walczyli z niełatwymi łamigłówkami i zajęli trzecie miejsce!

            Niektórzy twierdzą, że matematyka jest królową nauk i być może (podkreślamy - być może!) mają rację. Wątpliwości nie podlega jedno - to wszechobecna i wymagająca dziedzina. Gdyby matematyka była kobietą, byłaby tym typem najbardziej pociągającej i jednocześnie niedostępnej - tą, którą trzeba odkrywać, której należy poświęcać czas i uwagę; tą będącą intelektualną szaradą, wyzwaniem; tą lubiącą konkrety, choć najlepsze - jak wynik - pokazującą na końcu. Gdyby zaś była jajeczkiem, byłaby jajkiem na miękko - skrywającym pod skorupką wiele dobroci, krainę żółtkiem i białkiem płynącą.

            Niezależnie jednak, do czego matematykę porównamy, nie można zaprzeczyć, że warto ją po prostu znać - słowo i liczba to coś, co towarzyszy ludziom od zawsze, od zawsze nas otacza, niekiedy nawet rządzi naszym życiem. Dobrze jest więc mieć w liczbach sprzymierzeńca, a nie wroga. Dwójka naszych reprezentantów - Martyna Dunajska i Mateusz Jakubowski - z liczbami są za pan brat, już je oswoili i mają aptety na więcej, zaczynają więc brylować na konkursach. Tym razem mierzyli się z matematycznymi wyzwaniami podczas konkursu organizowanego pod patronatem Rady Osiedla św. Łazarz - i wyszli z tego pojedynku obronną ręką. Gratulujemy!

          • Zapal znicz pamięci

          • Jak ważną rolę w życiu ludzi, a nawet całych narodów, odgrywa pamięć, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Świadczą o tym liczne aforyzmy o niej traktujące, przemawia za nią historia, literatura, no i przede wszystkim - życiowe doświadczenie. Pamiętać to znaczy szanować, nie popełniać tych samych błędów, doceniać. Właśnie dlatego nasza szkoła wzięła w tym roku udział w akcji Instytutu Pamięci Narodowej "Zapal znicz pamięci", by pokazać, jak ważne jest to, by pielęgnować pamięć o przeszłości - dostrzegając jej blaski, cienie, momenty chwały, ale i jej czarne karty, wiedząc, przed czym ta pamięć i wiedza mają nas uchronić. 

            Grupa uczniów i uczennic naszej szkoły wybrała się więc w poznańskie miejsca pamięci, na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan, by tam zapalić symboliczny znicz, który miał pokazać, że pamiętamy o wybitnych postaciach pracujących na rzecz naszego regionu i kraju; by tym drobnym gestem okazać wdzięczność za ich działalność i to, co dzięki niej posiadamy. Na co dzień przecież nie oglądamy się za siebie, by spojrzeć tam, gdzie dymi mrok, gdzie majaczą zjawy przeszłości, gdzie pożoga trawi ludzkie istnienia i dorobek wielu pokoleń - a czasem chyba warto by było, by dostrzec i docenić to, co teraz posiadamy. To jeszcze jedna cudowna właściwość pamięci - ożywcza możliwość zmiany perspektywy. Pielęgnujmy to, bo to cenna rzecz!

          • Zbiórka pożywienia - PCK

          • Niepodległościowy romantyzm jest oczywiście ważny, ale my przede wszystkim nie zapominamy o pozytywistycznej, codziennej pracy u podstaw, szczególnie tej, która ukierunkowana jest na pomoc potrzebującym. Dlatego - jak co roku zresztą - zaangażowaliśmy się w zbiórkę żywności w ramach Szkolnego Koła PCK.

            Świętowanie wśród szumu flag i pieśni na ustach jest rzeczą piękną, jednak dużo istotniejsza jest nasza codzienna praca, małe gesty, mikrozachwyty - to, co niby niewielkie, ale przecież znaczące; coś, co może komuś pomóc i jednocześnie tak wiele mówi o nas samych.

            Szkolne Koło PCK co roku pokazuje, jak ważną wartością jest dla uczniów bezinteresowna pomoc, chęć wpływania na to, co nas otacza. I tym razem nasi wolontariusze i darczyńcy nie zawiedli - w ciągu kilku przerw udało im się zgromadzić małe zapasy, które z pewnością komuś pomogą. 

          • Życzenia dla Polski

          • Ta okrągła, setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości zasługuje na dłuższą, porządną, huczną celebrację - zatem świętujemy dłużej, aniżeli przez jeden dzień. Jedną z form tego świętowania, wyrażania wdzięczności i radości z tego, że 100 lat temu Polska znów stała się wolnym krajem, jest składanie życzeń jubilatce. Bo 100 lat to w końcu piękny wiek, prawda?

            Życzenia uczniów były różne - od tych najprostszych przez dość finezyjne, czasem nawet osobliwe. Wszystkie jednak były z pewnością szczere, w końcu kto chciałby źle życzyć krajowi, w którym żyje, uczy się, pracuje? Dołączane były do nich pieczołowicie tworzone rysunku, hasła, ozdoby. Widać, że autorzy życzeń bardzo starali się, by ich urodzinowa laurka dla Polski była godna tej okazji - jak sądzicie, chyba im się udało, prawda?

             

            Prace uczniów można podziwiać na trzecim piętrze, zaraz obok biblioteki, polecamy!

          • Niepodległa!

          • Co prawda setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości przypada w niedzielę, jednak w tym roku w ramach obchodów tego szczególnego święa postanowiliśmy przyłączyć się do akcji MEN "Rekord dla Niepodległej" i tak jak 16 tysięcy innych szkół, o godzinie 11.11, zaśpiewaliśmy cztery zwrotki hymnu w przestrzeni publicznej. Jako miejsce na to szczególne wydarzenie wybraliśmy serce naszej dzielnicy, Rynek Łazarski. Prawie 400 uczniów i uczennic naszej szkoły, razem z nauczycielami, dyrekcją i innymi pracownikami, odświętnie ubrani, skupieni, z kokardami narodowym na piersiach i flagami w dłoniach dumnie odśpiewali "Mazurka Dąbrowskiego". Do śpiewu przyłączali się wzruszeni przechodnie, podziwiając jednocześnie naszą piękną, 11-metrową flagę, którą uczniowie rozwinęli w trakcie śpiewu. Trzeba przyznać, że to wszystko wyglądało bardzo majestetycznie!

            100 lat temu, w czasie gdy inni uczestnicy 100 lat temu, w czasie gdy inni uczestnicy pierwszego światowego konfliktu pogrążali się w żałobie i zadumie, bo opadł kurz z pól bitewnych, a pożoga, która trawiła Europę, zaczęła dogasać i ludzie zaczęli sporządzać bilans strat i krzywd, w Polsce – przecież równie mocno doświadczonej – wybuchła euforia i radość już dawno niespotykana, odczuwano atmosferę uniesienia. Na ulicach polskich miast i wsi dosłownie wrzało – oto po 123 latach niewoli Polska odzyskuje niepodległość. Polacy zrzucają zaborcze okowy i znów są wolni, na powrót stali się gospodarzami we własnym państwie.światowego konfliktu pogrążali się w żałobie i zadumie, bo opadł kurz z pól bitewnych, a pożoga, która trawiła Europę, zaczęła dogasać i ludzie zaczęli sporządzać bilans strat i krzywd, w Polsce – przecież równie mocno doświadczonej – wybuchła euforia i radość już dawno niespotykana, odczuwano atmosferę uniesienia. Na ulicach polskich miast i wsi dosłownie wrzało – oto po 123 latach niewoli Polska odzyskuje niepodległość. Polacy zrzucają zaborcze okowy i znów są wolni, na powrót stali się gospodarzami we własnym państwie. Nastała Niepodległa!

          • A może Dziady?

          • No dobrze, żeby nie było, że cudze chwalimy, a swego nie znamy, kultywujemy obce tradycje, a zapominamy o własnych, tak dla równowagi zaraz po halloweenowej dyskotece odtworzyliśmy przebieg uroczystości dziadów, z rozmachem opisanej przez naszego narodowego wieszcza. Nastrój był - no trzeba przyznać - tajemniczy: niewiele światła, jadło i napitek dla zjaw, pajęczyny, po których gdzieniegdzie przemyka pająk. Wszystko, by jak najlepiej odczuć emocje, które musiały towarzyszyć idącym do ciemnej kaplicy ludziom, by spotkali się z guślarzem i wspólnie próbowali pomóc umęczonym, błąkającym się duszom.

            Miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne" przemawiały silnie nie tylko do imaginacji poety - także i dziś zaciekawiły siódmoklasistów, którzy z dziełem Mickiewicza mierzyli się na lekcjach języka polskiego. Przebrani, przygotowani do odegrania przypisanych wcześniej ról, z niecierpliwością wyczekiwali sygnału od guślarza - popisową rolę odegrało Widmo złego pana, pastereczka Zosia przybierzyła do nas z barankiem, a Józio i Rózia, choć skrzydełek nie mieli, zachwycali swoimi niewinnymi, anielskimi obliczami. W tle rozbrzmiewały co chwila dźwięki lasu: pohukiwania ptaków, szelest liści, trzask łamanych gałązek, który wzbudzał czujność zgromadzonych na obrzędzie. Uczestnicy dziadów z pewnością na długo zapamiętają to czytanie wrażeniowe, podczas którego buchał płomień i pachniała palona szałwia.

          • Dyskoteka halloweenowa

          • Dynie, pajęczyny, pająki, duchy, stwory i potwory - oto co zaludniło naszą na co dzień przyjazną aulę. Aż strach było zaglądać za filary, bo nikt nie wiedział, co zza nich może się wyłonić. Ciemność rozjaśniał jedynie blask świec płonących we wnętrzach złowrogo uśmiechających się dyni. Na szczęście atmosfera raczej grobowa nie była - rozbrzmiewała wesoła muzyka, a zombie i stwory śmiały się w głos. Można było odetchnąć z ulgą!

            Wiemy, że halloween nie jest polską tradycją i niektórzy z dezaprobatą kiwają na to głowami, ale coż - trudno zaprzeczyć, że to dzień, który wyobraźnię dzieci rozpala do czerwoności. Zostaliśmy postawieni pod ścianą, bo przedstawioną nam alternatywę "dyskoteka albo psikus!". W obawie o skalę tegoż psikusa bez wahania wybraliśmy dyskotekę, która okazała się popisowym, organizacyjnym numerem samorządu uczniowskiego. Grupa odpowiedzialna za ten event spisała się na medal z dyni i zbicie piątki z najstraszniejszym ze stworów - zapewnili nie tylko dekoracje dopracowane w najmniejszym detalu, ale także poczęstunek, który zniknął prawie jak zaczarowany.

            A żeby rozruszać nieco to sztywne (nomen omen!), upiorne towarzystwo, organizatorzy przygotowali kilka konkursów - na przykład ten, podczas którego wyłoniliśmy najlepsze przebranie oraz strasznego króla i królową parkietu. Zabawa była przednia!

          • Dziadek z powstania - escape room

          • Wkraczacie do pokoju dziennikarza, który od dłuższego już czasu pracuje nad jedną rzeczą - to temat, który całkiem zaprząta jego wyobraźnię, spędza mu sen z powiek, nurtuje i sprawia, że nie może myśleć o niczym innym. Mężczyzna próbuje odkryć, w jakim mieście podczas powstania wielkopolskiego walczył jego dziadek. Wie na pewno, że jego przodek uczestnicył w tym wielkim zrywie i próbuje znaleźć trop prowadzący do rozwiązania zagadki. Pomagał mu w tym nasz dzielny zespół, który w ekspresowym tempie rozwiązywał kolejne zadania.

            Pokój dziennikarza zasłany był informacjami o wielkopolskim zrywie - na ścianach widniały mapy przedstawiające miejsca najważniejszych potyczek, zdjęcia głównych przywódców powstania, wyposażenia żółnierzy. Wszędzie rozsiane były tropy - wiadomości z życiorysu dziadka, jego plany, fotografie. Brakowało jednak tej jednej, najbardziej pożądanej informacji - gdzie walczył? Które z miast było niemym świadkiem jego bohaterstwa?

            Zespół siódmoklasistów dzielnie pokonywał zadania, znajdował klucze do kolejnych kłódek odkrywających tajemnice powstańców. Na biurku mężczyzny spoczywała gotowa do uwiecznienia dziejów powstańców maszyna do pisania, dziennikarzowi brakowało jedynie kilku elementów do tej historycznej układanki - czy udało nam się je odnaleźć? Zegar co prawda bezlitośnie wskazywał upływ czasu, pod którego presją pracuje się niełatwo, ale na szczęście nasza drużyna popisała się zaawansowanymi zdolnościami logicznego myślenia, dedukcji i spostrzegawczości i przyszła z odsieczą bezradnemu wnukowi powstańca. Misja została zrealizowana!

          • Międzyklasowy Turniej Dwóch Ogni

          • Każdy, kto choć raz poznał smak sportowej rywalizacji, poczuł towarzyszące temu emocje i napięcie, wie już, jak trudno później przejść wobec tego obojętnie, bo to wciąga, obezwładnia i chce się tego więcej! A gdy w szranki mają stanąć uczniowie klas z jednego poziomu - o, wtedy dopiero się zaczyna! Treningi, okrzyki bojowe, zagrzewanie do walki, klasowy doping niosący się szkolnymi korytarzami. Nie inaczej było w przypadku tegorocznego Turnieju Dwóch Ogni.

            Do walki o dwuogniowy prymat stanęły trzy klasy. Wszystkie zdeterminowane, gotowe do poświęceń i wysiłku nawet ponad ich sił, pamiętające dawne porażki, pragnące rewanżu, by przyćmić wcześniejszy dyshonor, którego doznali od przeciwników. Poziom emocji towarzyszący graczom, jest praktycznie niewyobrażalny dla przeciętnego człowieka, nie będącego ani sportowcem, ani nawet kibicem. To ten typ napięcia wyzwalający pokłady siły, o których istnieniu nie mieliśmy zielonego pojęcia; to taka sytuacja, w której wyostrzają się zmysły, a gardło zupełnie nie odczuwa skutków ciągłych okrzyków, wiwatów, dopingu. To jeden z najpiękniejszych stanów, kiedy całe ciało zalewane jest tysiącami endorfin, które sprawiają, że możemy przenosić góry, przeskakiwać swoje wcześniejsze ograniczenia. Piątoklasiści całkowicie ulegli temu nastrojowi, dali mu się porwać, oddali się sportowej rywalizacji w całości. Mecze były zacięte, rozstrzygane często w końcowych minutach rozgrywek. Zawodnicy wyciskali z siebie siódme poty, dawali z siebie wszystko. W tym roku laur zwycięzcy przypadł klasie 5b. Kto zdobędzie go w przyszłym roku?

          • Park Wilsona - miejsce zabaw i wypoczynku

          • Park, który wyrasta w sercu Łazarza, jest najstarszym ogrodem botanicznym i parkiem publicznym w Poznaniu, ale nie tylko dlatego jest dumą dzielnicy - przede wszystkim, niezmiennie od ponad stu lat, jest azylem w środku betonowej dżungli, miejscem, w którym można odetchnąć i odpocząć po pełnym pogonii dniu wśród miejskiego zgiełku. Lubiany przez uczniów, nie zawsze jest im dobrze znany - dlatego już tradycyjnie czwartoklasiści otrzymują zadanie, w czasie którego mają dogłębnie eksplorować Park Wilsona, tak by poznać jego historię, florę, faunę i przy okazji kilka jego tajemnic.

            Projekt jest kilkuetapowy - w czasie jego realizacji uczniowie wybierają się z nauczycielami do parku, by spróbować odkryć go na nowo. W tym celu przytulamy drzewa (na przykład platana-grubaska, którego obwód ma 410 centymetrów i jedna osoba - nawet bardzo wysportowana i gibka - nie jest w stanie objąc go samodzielnie!), zbieramy liście i dary jesieni (czy wiecie, czym się różni klon pospolitu od klonu jawora?), badamy parkowe rzeźby i popiersia (skąd ten Wilson na Łazarzu? dlaczego Perseusz porywał Andromedę?). Powstają świetnie wykonane, rzetelne plany parku, wierne rysunki muszli koncertowej, palmiarni czy alpinarium, wspaniale przygotowane zielniki, które ukazują bogactwo parkowego drzewostanu. Uczniowie wcielają się w tropicieli tajemnic, badaczy przyrody, architektów zieleni, a przy tym stają przed zadaniem, jak te niewątpliwe atuty Parku Wilsona pokazać innym - turystom, którzy przybywają do Poznania, mieszkańcom innych dzielnic chętnie poznających inne fyrtle. Bo przecież każdy z nich wspinał się na parkowe skałki, robił kaczki na brzegu stawu, podziwiał egzotyczne zbiory palmiarni, udawał, że daje koncert na scenie muszli, zna park (prawie) od podszewki, chodził w nich na spacery (także te romantyczne!) - teraz Wasza kolej, by zadbać o tę przestrzeń: znać ją i tym samym zachęcać innych do poznania jej. Nasi eksperci z czwartych klas z pewnością zrobiliby to koncertowo!

          • Arena Zawodów

          • Przed naszymi ósmoklasistami już niebawem pierwsze arcyważne decyzje, które będą miały niebagatelny wpływ na ich przyszłość, nie tylko tę najbliższą, ale być może także zawodową. Liceum? Technikum? Szkoła branżowa? Co wybrać, by w przyszłości zapewnić sobie stabilną sytuację finansową, lifebalance, satysfakcję, prestiż? Żeby znaleźć odpowiedzi na te niełatwe pytania, ósme klasy wyruszyły na podbój Areny Zawodów.

            Wybór szkoły średniej to ciężki orzech do zgryzienia - wie to prawie każdy, no chyba że od 8. roku życia marzyło Ci się zostanie lekarzem albo policjantem i młodzieńcze wizje nie prysnęły gdzieś po drodze, wtedy wszystko wiesz i masz zaplanowane życie na najbliższe 15 lat. Ale jeśli się wahasz, jaką drogę życiową wybrać (a to rzecz ludzka), jaki chcesz wykonywać zawód i w jakiej branży realizować, to będąc ósmoklasistą pewnie zaczynasz nerwowo podrygiwać nogą i marszczyć brwi. Na szczęście na ratunek niezdecydowanym lub rozdartym przychodzi zarówno nasz szkolny doradca zawodowy, jak i szereg popularnych teraz eventów, który tym najmłodszym przybliża realia rynku pracy, wskazuje możliwe drogi rozwoju, prezentuje przyszłościowe zawody. Jednym z takich wydarzeń jest właśnie poznańska Arena zawodów - w tym roku uczestnicy mogli poznać aż trzynaście różnych branż, porozmawiać z abolwentami techników i szkół branżowych i przekonać się, czy mogliby tam znaleźć coś dla siebie. Mamy nadzieję, że było to dla nich inspiracją i że łatwiej będzie im wybrać przyszłą drogę zawodową. Nieustannie trzymamy kciuki!

            Arena Zawodów jest częścią akcji promocyjnej Szacun dla zawodowców realizowanej przez miasto Poznań i powiat poznański.

          • Mercedes wśród kserokopiarek

          • Dotykowy ekran, nowoczesny design, szybka praca to jej główne, ale nie jedyne przymioty. Od piątku w naszym sekretariacie stoi takie cudo - nazwane już pieszczotliwie mercedesem wśród kserokopiarek, będące darowizną od firmy Spark Deutschland.

            Miejsce, w którym w szkole znajduje się kserokopiarka, to miejsce codziennych pielgrzymek nauczycieli, taka nauczycielska Mekka. Udają się do niej tłumy, czasem tworzą kolejki. Przez nauczycieli szczególnie ceniona jako nieodzowna pomoc, bywa zmorą uczniów, bo jednak to dzięki niej właśnie powstają kopie ich prac klasowych czy kart pracy, które później uczniowie muszą skrupulatnie wypełniać. Szczególnie więc doceniamy darowiznę firmy pana Arkadiusza Kaczmarka, który sprawił, że nasza praca z pewnością będzie jeszcze sprawniejsza. Dziękujemy!

          • Łazarskie łaziki

          • Naszą wrześniową tradycją jest szkolny rajd, podczas którego zadaniem uczniów jest eksploracja najbliższej okolicy lub zupełnie nowych, nieznanych miejsc. Przed najmłodszymi postawiono w tym roku nie lada wyzwanie, by niczym najsprawniejsi tropiciele wyruszyli szlakiem patronów ulic, którymi codziennie się przemieszczają. Czy jesteś pewny/a, że znasz te osoby?

            Łukaszewicz, Callier, Karwowski, Małecki, Struś, Siemiradzki to tylko część znanych patronów łazarskich ulic. Są wśród nich takie zacne persony, jak pierwszy kustosz Biblioteki Raczyńskich, znany poznański lekarz, który podbił nawet Włochy, ceniony polski malarz. Czy wiesz, o kim mowa? Najmłodsi uczniowie wyruszyli w wyprawę, która miała pomóc im odkryć Łazarz na nowo, dowiedzieć się, czyimi ulicami kroczą do szkoły czy domu. Odkrywali tajemnice osób, których nazwiskami uhonorowano ulice naszej dzielnicy, zgromadzili pokaźny zbiór ciekawostek, a przede wszystkim lepiej poznali swoją najbliższą okolicę, tak by w przyszłości stać się świadomymi mieszkańcami tego malowniczego fyrtla. No i korzystali z promieni słonecznych, bo jesień mamy w tym roku absolutnie piękną!

          • Kosmiczny mecz

          • Pamiętacie film, w którym Michael Jordan rozgrywał mecz koszykówki ramię w ramię z postaciami z kreskówek Looney Tunes, a stawką tej rozgrywki była wolność animowanych postaci - w przypadku porażki Bugs i spółka mieli stać się atrakcją kosmicznego lunaparku zarządzanego przez gburowatego kosmitę? Pamiętacie wszystkie widowiskowe zagrania, zwroty akcji, tę zaciętą sportową rywalizację obu drużyn? W ostatni wtorek na szkolnym boisku mieliśmy coś podobnego, choć żadnej z drużyn nie groziło uwięzienie jako maskotki w lunaparku (choć byłaby to bardzo ciekawa idea!). W każdym razie - na płycie naszego boiska rozegrał się iście kosmiczny mecz. Ale się działo!

            Najpierw gotowych na wszystko zawodników wprowadziła na boisko dziecięca eskorta. Piłkarze i piłarki z dumnie wyprężoną piersią wyszli na środek boiska, by dokonać losowania połów, wymienić ostatnie kurtuazyjne uściski dłoni, choć wszyscy wiedzieliśmy, że podczas meczu o kurtuazji nie może być mowy. Jak to przed starciami piłkarskich gigantów, odsłuchaliśmy hymn Ligi Mistrzów. Pierwszy gwizdek poprzedziła krótka rozgrzewka i ostatnie taktyczne ustalenia. Rozpoczęliśmy od zamasowanego ataku bramki przeciwnika - urządziliśmy im istne oblężenie, którego nie powstydziliby się nawet pod Zbarażem!

            Były roztrwonione przewagi, niemądre straty, zmarnowane "setki", ale i widowiskowe gole strzelone z dystansu, pełne poświęcenia obrony, przepiękne bramkarskie parady. Widzieliśmy zagrania niczym nie ustępujące tym z największych stadionów świata, były efektowne kiwki, dryblingi, zwody. Ktoś komuś założył "sito", ktoś technicznie zagrywając piłkę przechytrzył obronę przeciwników. Ale niczym w "Kosmicznym meczu" mieliśmy wiele zwrotów akcji - najpierw Dziewiątka, czyli gromko dopingowani "Zieloni", zbudowała bezpieczną bramkową przewagę, którą następnie nierozsądnie stracili. Kilka podbramkowych, groźnych sytuacji zostało efektownie zmarnowanych, mieliśmy parę uroczych kiksów, a jak wiadomo - niewykorzystane sytuacje się mszczą. Drużyna pracowników PayU bezlitośnie wykorzystała wszystkie taktyczne i techniczne błędy ekipy, na których koszulkach widniał dumny napis "SP9". 

            Mecz zakończył się wynikiem 6:6, co świetne oddaje to, co działo się na boisku - remis najlepiej nagrodził starania i wysiłek zawodników i zawodniczek. Pracownicy PayU zostali uhonorowani złotymi medalami za złote serce i stalowe mięśnie, a kibice nagrodzili wszystkich gromkimi brawami. Rozgrywkom towarzyszyły emocje, ale przede wszystkim sportowy duch, który najlepiej pokazał piękno tego sportu.

            Całość fotografowała i nagrywała ekipa naszej szkolnej gazetki - już niebawej spodziewajcie się relacji w wersji video!

          • Generał, matematyczka, cichociemna. Elżbieta Zawacka

          • "Zo", bo taki nosiła wojskowy i konspiracyjny pseudonim, była jedyną kobietą wśród cichociemnych, czyli szczegółowo wyselekcjonowanych i wyspecjalizowanych żołnierzy, którzy zostali desantowani do okupowanej Polski, by prowadzić partyzancką walkę z wrogiem i tworzyć w kraju ruch oporu. Brała udział w kampanii wrześniowej, była emisariuszką, walczyła w powstaniu warszawskim. Jej życie to gotowy scenariusz do filmu o Polsce z czasów okupacji, który przebiłby wszelkie dotychczasowe produkcje. Nasi uczniowie mieli ostatnio możliwość, by losy tej niewiarygodnej kobiety poznać dzięki spotkaniu z doktor Katarzyną Minczykowską, autorką biografii "Zo".

            Sylwetkę generał Zawackiej uczniowie mieli jednak możliwość poznać już wcześniej, a wszystko dzięki wystawie, która za sprawą Kina w Bramie 46 i Wirtualnego Łazarza od piątku gości w naszej szkole. Wystawa w szczegółowy sposób prezentowała pogmatwany życiorys Elżbiety Zawackiej, której losy z Poznaniem splotły studia matematyczne. A była to kobieta wyjątkowa - jako kurier wielokrotnie, z narażeniem życia, przekraczała granice, dostarczając sztabowi w Londynie informacje o sytuacji w Polsce; była zrzucana do Polski ze spadochronem w ramach tajnych operacji, walczyła w Lwowie i Warszawie. O "Zelmie" (bo posługiwała się również takim pseudonimem) pisał sam Jan Nowak-Jeziorański, określający Zawacką jako postać legendarną i całkowicie oddaną państwowej sprawie. Najbardziej rozpoznawalny polski emisariusz współpracował z "Zo", gdy ta budowała szlaki dla tajnych kurierów. Po wojnie została aresztowana i skazana na 10 lat więzienia. Później zajęła się pracą akademicą. Niestrudzona i waleczna budzi podziw i zainteresowanie (szczególnie faktem, że szturmem wdarła się w szeregi cichociemnych!), więc uczniowie uważnie słuchali prelekcji. Instytucjom łazarskim i pani doktor Minczykowskiej szczególnie dziękujemy za tę niesamowitą lekcję historii!

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa nr 9 im. dra Franciszka Witaszka w Poznaniu, ul. Łukaszewicza 9/13
      • 0 61 866-33-65

        sekretariat - 512 085 001,
        pedagodzy - 780 714 932,
        kierownik gospodarcza - 533 431 515
      • ul. Łukaszewicza 9/13, 60 - 726 Poznań
        Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych