Niektórzy myślami byli już przy piątku - snuli weekendowe plany, wyobrażali sobie, jak oddają się błogiemu lenistwu i pełnymi garściami czerpią z uroków wolnego czasu. Inni - wręcz przeciwnie - skupieni byli na tu i teraz. Z namaszczeniem składali w kostkę codzienne ubrania i przywdziewali strój sportowy - podciągali getry, zwinnie wsuwali się w koszulki, najlepiej opatrzone jakimś numerem i znanym nazwiskiem, wiązali kolorowe buty, delikatnie muskając ich czubki już przygotowane do finezyjnych zwodów i pięknych strzałów.
W szatniach wymieniali się ostatnimi spostrzeżeniami i strategicznymi ustaleniami - kto stoi na bramce, kto zostanie wysunięty na tak zwaną szpicę, no i najtrudniejsza kwestia - kto zacznie mecz od grzania ławy. Emocje zagęściły atmosferę tym bardziej, że sala gimnastyczna prędko wypełniła się zagorzałymi kibicami poszczególnych klas - są transparenty, pompony, trąbki i gwizdki. Choć sędzia nie wskazał jeszcze na środek boiska, co oznaczałoby zaproszenie do gry, to już teraz wiadomo, że każde podanie i próba strzału w światło bramki będzie wzbudzała wśród kibiców wrzenie. Już samo losowanie meczowych par było emocjonujące - niektórzy wyraźnie cieszyli się z tego, kogo przypadek zesłał im jako pierwszego przeciwnika, inni byli wyraźnie poruszeni faktem, że mecz otwarcia może być meczem o wszystko, bo już na wstępie trafił im się najtrudniejszy przeciwnik. Gdy zabrzmiał pierwszy gwizdek i turniej piłki nożnej klas szóstych można było uznać za otwarty, rozpoczęła się wręcz mordercza walka o każdą piłkę i każdy centymetr boiska. Optymizem napawa fakt, że wśród barczystych, silnych chłopców pojawiły się dziewczyny, które na boisku w niczym im nie ustępowały - ofiarnie blokowały strzały, pędziły z piłką obiema flankami boiska, szukały dziur w defensywie i atakowały bramkę przeciwników. Całość turnieju rozegrana została we wspaniałej, sportowej atmosferze, która dla niektórych nosiła znamiona niedalekiego już Mundialu w Rosji - były emocje, nagłe zwroty akcji; był czarny koń, który prawie spłatał figla, były nieoczywiste porażki i wielkie zwycięstwa. Był także wysiłek, starania - czasem płonne; były pojedynki, których przebiegu nie oddawał wynik; były też potyczki rozgrywane zgodnie z oczekiwaniami kibiców i zawodników. Ale przede wszystkim - była sportowa radość. Z udanego dryblingu, strzelonej bramki, z obronionego strzału. Był duch fair-play i joga bonito. Widowisko było oszałamiające!