Może i trzeciego września przekraczaliśmy próg szkoły z lekkim niepokojem, trzymając się kurczowo nóg rodziców. Może i początkowo nieśmiało przemierzaliśmy szkolne korytarze, robiąc slalom gigant wśród starszaków, którzy wydają nam się gigantami. Może i cała szkoła wydawała nam się wielkim, niezbadanym labiryntem. Może i tak, ale to już przeszłość, zobaczcie, jacy teraz jesteśmy odważni, jak brawurowo radzimy sobie na scenie, jak role warzyw zamieniliśmy w niemalże oskarowe! I co, zaskoczeni?
To kolejna szkolna tradycja - przedstawienie teatralne najmłodszych. Na warsztat biorą kultowy, ale wcale niełatwy wiersz Brzechwy, gdzie przytaczane są targowe rozmowy pomiędzy panem koprem, kalarepką czy selerem. I tak jak uwielbiany przez dzieci poeta - bawią się na scenie słowem. I bardzo angażują się w swoje role, co znajduje swój wyraz chociażby w strojach, finezyjnych wariacjach na temat warzyw. Dla pierwszaków stanie na scenie w szkolnej auli, gdy zwrócone są na nich dziesiątki oczu dumnych rodziców i nauczycieli, było ogromnym wyzwaniem, ale z relacji naocznych świadków wynika, że poradzili sobie wyśmienicie. No po prostu palce lizać!