Od lat na świecie istnieją dwie grupy, które co prawda koegzystują pokojowo, ale istniejący między nimi podział jest tak wyraźny i znaczący, że aż trudno uwierzyć, że nie doszło między nimi do jakiejś bitwy, wielkiej konfrontacji. Absolutnie każdy z nas zna osobę należącą do którejś z tych grup, bo dumnie obnoszą się ze swoim wyborem - podział ludzi wynika tu z przynależności do #teamupizza i #teamuczekolada. Nie jest wykluczone, że ktoś deklarowałby akces do obu, w końcu dlaczego nie? Nasze łasuchy z Klubu 9 z pewnością uwielbiają i jedno, i drugie, ale tym razem zajęliśmy się przygotowaniem włoskiego cudu!
Najpierw przygotowania - porządne mycie rąk, test białej rękawiczki na blatach. Później - inwentaryzacja składników. No i w końcu krojenie, siekanie, mycie, smażenie, kulanie ciasta - a ile przy tym było zabawy, ile śmiechu przy jednoczesnym maksymalnym skupieniu, by wszystko wyszło idealne, a pizzę można było ocenić na stopień "palce lizać"! Zaangażowani byli wszyscy - mali i więksi, chłopcy i dziewczyny. Niektórzy znaleźli niszę, jak obieranie pieczarek, inni z zapałem siekali składniki (proszę pani, a w kosteczkę czy paski, drobno czy grubo?). Choć później niecierpliwie dreptali wokół piekarnika, który złośliwie nie chciał ani o chwilę skrócić ich męki oczekiwania, dotrwali do momentu, gdy w klubie rozbrzmiał komunikat "pizza gotowa!" i można było oddać się tej błogiej czynności jedzenia przygotowanych własnoręcznie pyszności.
Ta uczta nie byłaby możliwa bez inicjatorek i głównodowodzących - p. Jackowiak i p. Jabłońskiej, które zadbały dosłownie o wszystko i cierpliwie tłumaczyły kuchenne zawiłości najbardziej dociekliwym. Bardzo dziękujemy za zabawę, pyszne jedzenie, no i liczymy na więcej okazji do wspólnego gotowania!