Praktycznie każdy dzień obfituje w wiele różnych świąt i okazji do celebrowania - gdyby się uprzeć, codziennie można byłoby znaleźć powód, dla którego powinniśmy mieć wolny dzień lub pozwalać sobie na drobne szaleństwa. Ten dzień wydaje się jednak szczególny - po pierwsze jest wezwaniem do stawienia wiosny, która ostatnimi czasy ewidentnie wystawia na próbę naszą cierpliwość. Po drugie - w szkole zawsze wiąże się z okazją do złapania oddechu, bo to w końcu osławiony Dzień Wagarowicza i nawet jeśli przyjdziesz do szkoły, to wiesz, że się nie przepracujesz, bo nikt nie jest aż tak zły, by zapędzać wtedy do jakiegoś wielkiego, intelektualnego wysiłku.
Oczywiste było, że obietnica odpoczynku, którą przynosi ten dzień, zostanie spełniona - nie wiedzieliśmy jednak, że stanie się on także okazją do włączenia się wielką, wartościową akcję, dopóki tłumnie nie dołączyliśmy do kolorowej, wesołej grupy gromadzającej się u stóp naszego wieszcza przy Placu Mickiewicza. W tym roku postanowiliśmy wesprzeć "Marsz na tak!" organizowany przez Stowarzyszenie Na Tak, już od lat zajmujące się pomocą osobom niepełnosprawnym intelektualnie, w tym osobom z zespołem downa, którzy - jak się dowiedzieliśmy - także obchodzili dziś swoje święto. Poziom energii i ekstatycznej wręcz radości, którą uczestnicy marszu dzielili się ze światem, można byłoby mierzyć w milionach dżuli. Plac Wolności zaroił się od kolorowych motyli z Hospicjum Palium i wielobarwnych chust; słychać było śpiewy i wesołe rozmowy. Obcy sobie ludzie wymieniali się promiennymi uśmiechami, słali sobie serdeczne pozdrowienia. Dla naszych uczniów była to także wielka lekcja otwartości i z pewnością - gdy przyjdzie im zdawać jakiś egzamin - zdadzą go śpiewająco, dokładnie tak samo jak dziś.